"Koszmar"
Jestem sama. Sama pośrodku tłumu. Wszyscy patrza, ale nikt nie widzi, albo...moze nie chce widziec.
To musi byc sen, jakiś okrutny koszmar, żart, obudze sie i bedzie jak dawniej. Ciagle zadaje te same pytania :Dlaczgo? Dlaczgo ja? Wszyscy je zadaja, nikt nie potrafi odpowiedziec. To nie powinno sie tak stac, powinni wiedziec, ze ja nie chce, ze nie moga, nie mam tyle siły! to miło wygladac inaczj, miałam patrzec na zycie przez pryzmat codziennych prozaicznych zdarzen. I pomyslec ze kiedys chciałam złamac monotonnie, ile bym teraz dała zeby kazdy dzien był taki sam, ale taki jak kiedys. Nei z tego, czary nei działaja, chociaz bardzo chce. Jestem w zamknietej klatce. Widze co jest poza nia, widze co moge miec, widze... na tym sie konczy. Nic mnei tu nie tu nie trzyma, wyrwana z rzeczywistosci, niemal juz ponad głowami ludzi, którzy nie mysla.
Wariuje. Człowiek potrafi pogodzic sie ze zdrada przyjacioł, jest ciezko, boli, ale dotyk czasu leczy rany. Co sie dzieje jednak gdy sami jestesmy zagrozeniem dla siebie, gdy juz nei potrafimy siebie zrozumiec, nie umiemy przewidziec co zrobimy, nie potrafimy ze soba zyc? wtedy nastepuje koniec.
Uciec, zapomniec, ulec, jak miło jednak czasem byc człowiekiem, bo to przeciez wszytko usprawiedliwia, no przeciez mam swoje słabosci, wszytko moze mi sie zdarzyc i wcale sie nei wymiguje od konsekwencji, a najbardziej lubei robic rzeczy "bez swiadomosci", wtedy mozna dowolnie eksperymentowac, no i zawsze jest wytłumacznie, wtedy mozna sie nie bac.