No okej, mamy niedziele, 9ty dzien sierpnia, swieci slonce. Tradycyjnie obudzilam sie po 7ej. Siedze i mysle, tylko nie wiem po co. Zastanawia mnie jedno, czemu faceci sa tacy skomplikowani? Do niedawna myslalam ze sa prosci. Czemu facet nie powie wprost 'nie podobasz mi sie, nie spelniasz wymagan, szukam czegos innego', tylko zacznie Ci wciskac bajke o problemach z zaangazowaniem, o tym, ze nie wie, czy potrafi teraz stworzyc zwiazek, ze potrzebuje czasu. Czasu na co? Albo sie ludzie ze soba spotykaja, albo nie. A ja glupia uwierzylam w problemy emocjonalne, sratatata, bajka jakich mało. Pustaki. Nie moja wina, ze nie jestem boginia. Chwile dzwoni, chwile pisze, geba sie cieszy i nagle czar pryska. :| Gdzie sie podziali jacys normalni, porzadni mezczyzni, no gdzie? *tupie*. Po łikendzie dwa dni pracy, dwa wolnego, łikend sama bo Pan tata wyjezdza, o ile pogoda dopisze. Zobaczymy co to bedzie. Normalnie wrrrrrrrrrrrr i tyle mam do powiedzenia.