photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 LIPCA 2009

Godzina 23:01. Za chwile zakonczy sie kolejny samotny dzien mojego zycia. Tak wiem, juz na wstepie musialam sie wyzalic jaka to ja jestem biedna i nieszczesliwa. A co, wolno mi, moj photoblog :P Przed wyjsciem do pracy zadzwonil telefon. Nooo, spodziewalam sie kolejnej awantury, coz dolalam oliwy do ognia wiec mialam na wlasne zyczenie. Poryczalam sie, poszlam na przystanek. Znowu natlok mysli, smutki, zly humor. W pracy  zajelam sie ukladaniem 'cudownych' chinskich butow. I tak zlecialo kolejne 12 godzin, jak na 1szy  dzien po urlopie bylo caaalkiem fajnie. Bije sie z myslami, z uczuciami. Gubie sie w tym wszystkim. Nie wiem kogo sluchac, aniolka czy moze diabelka nad glowa? Z jednej strony natłok mysli, z drugiej pustka, totalny zastój. Byle do piatku, wywolam kolejny huragan, ale moze cos zdzialam, zamkne to wszystko raz na zawsze, pewien rozdzial, ktory juz dawno powinien nie istniec. Okej, przyznaje, obiecuje to sobie od ponad 1,5 roku, ale mus to mus. Coraz przykrzejsze slowa padaja. Ten wzrok, ten ton głosu, ta niechec, pogarda, sprawiaja ze najchetniej bym sie sama udusila i zakopala. Nie mam dzis weny wiec pisze bez ładu i składu. Dziekuje komus, kimkolwiek jestes za komentarz do poprzedniej notki, casem takie slowa dodaja otuchy. Wiem ze jestem monotematyczna, wciaz gadam o tym samym, moglabym sie rozpisywac dniami i nocami jaki moj eks jest wspanialy, a jaka to ja straszna. Ta obsesja? Bo jak to inaczej nazwac przyslonila mi to co w Nim zle, ja tego nie widze, mogl robic ze mna co chcial, a ja jak maly piesek kulilam sie w kacie, plakalam a potem na widok swojego 'pana' znow radosnie merdalam. i tak wkolko. Zyjac wspomnieniami i sentymentami ktore doprowadzaja do szalu, sprawiaja, ze czuje sie jak warjatka. Wiele przeszlam odkad skonczylam 18 lat, a becze za facetem jakby byl jakims bostwem. Oplakuje kogos, kto kiedys byl bardzo wazny, kto kochal nad zycie, kto obiecywal i zapewnial, bo pzreciez tak sie robi w kazdym zwiazku, slowa sa takie banalne. A co z czynami, z nadzieja? Nie ma, czar prysl, w moim przypadku nie bylo happy endu. Mam  do siebie żal. Za wczesnie sie spotkalismy. Ok znam Cie juz te 9 lat, no i co? Zal mi tych lat przyjazni, milosci?! Ale czy ta milosc byla prawdziwa? Zawsze myslalam, ze jak sie ludzie kochaja to pzrezwycieza kazde zlo, ze przebrna przez to. Czemu innym kolezankom sie udalo? Czemu do nich mezczyzni wracali mimo zapewnien, ze tak sie nigdy nie stanie. Przyznaje, mam kuku w glowie, ale nie bez powodu. To wszystko mnie zmienilo, kiedys bylam taka radosna, taka szczesliwa. Tu nie chodzi tylko o rozstanie z facetem, stracilam 2 najblizsze osoby jednego roku. Bylo ciezko, czasem modlilam sie, zeby juz nigdy sie nie obudzic. Ale czy jego to obchodzilo? NIE. wydawalo mi sie ze 3 tygodnie rozlaki sprawiaja, ze sie ucieszy na moj widok, bedzie mily, ale nie, mylilam sie. Ta wolnosc i swoboda sprawily ze juz mnie nie potrzebuje. Praca, przyjaciele, dziewczyny, jestem zbedna osoba w jego zyciu, nie ma dla mnie miejsca. A kiedy byl sam, bylam niby 'wazna'. Bylam deska ratunku na nude, usmiechal sie gdy mnie widzial. Cieszylam sie jak glupia, naiwna ja. Slepo zakochana. I co mi to dalo? Samotnosc, cierpienie, morze łez. Zabila Nas zazdrosc, moja chora zazdrosc, ktora nie powinna byla miec miejsca, nigdy nie dawal mi powodow. To sie zmienilo, ale On wcia zpatrzy przez pryzmat tego, jaka bylam kiedys. Oboje zyjemy przeszloscia, ja ta dobra a On ta zla. Nic juz nie moge, jestem i bede sama. W kazdym doszukuje sie Jego, on jest jak ideal, znajac zycie gdyby poprosil skoczylabym dla niego w ogien. Morał z tego taki ze jest ze mna zle. A chcialam tylko zeby przytulil, pozwolil sie wyplakac, poglaskal. Wszystko wytlumaczyl na spokojnie, pozwolil mi sie wygadac, ale jak widac nie zaslugiwalam. Jesli ktos mowi ze rzyga na Twoj widok i nie cieszy Cie jego obecnosc to to oznacza jedno, koniec znajomosci.. I tak bede czekac na smsa, na telefon... Bo glupai jestem. Tym razem sie raczej nie doczekam. Ile lat mam jeszcze plakac i tesknic? Za co to wszystko... za co ta samotnosc.



Zdjecie - Mms. Sprzed ok 2,5 roku. Wykosil serduszko z trawy pod domem. To było urocze. Moze dla jednych dziecinne, ale dla mnie wrecz przeciwnie, Taka juz jestem.

Komentarze

shacka Dopiero niedawnodo mnie dotarlo, ze bylam jedynie sposobem na nude. Nigdy nie odmowilam spotkania, zawsze czekalam z otwartymi ramionami. W zimie bylo inaczej, po sylwestrze wszystko zaczelo sie zmieniac. Stopniowo coraz bardziej sie odsuwal, pojawialo sie w jego zyciu coraz wiecej ludzi, z ktorymi wczesiej nie mial tak dobrych kontaktow. Nie, nie cieszy go to ze cierpie. Jego to nie rusza splywa to po nim. Chyba uwaza ze ma prawo, ze na to zasluguje, ze malo juz przeszlam, ze to jaki jest nie wplywa an mnie, na moje zycie i na psychike. Nie jest dziwny, po prostu mnie nienawidzi, nienawidzi wszytskiego co ma jakikolwiek zwiazek ze mna. Ciezko to przyajc do wiadomosci, ze najlepszy przyjaciel, a potem mezczyzna tak po prostu Cie nie chca. Ja tak nie potrafie.
30/07/2009 23:14:09
~ciociadobrarada A nie myslisz, ze on po prostu znalazl sposob na nude?
Nie ma imprez, nie ma kumpli, nie ma picia...Ale jestes ty.
Moze sprawia mu to radosc, gdy widzi jak cierpisz...
Nie wiem, Krzysiek jest dziwnym czlowiekiem. Jak dla mnie.
30/07/2009 15:07:41
shacka Przez ostatni ponad tydzien pisal, dzwonil, milczalam, postanowilam raz w zyciu wytrwac, mialam nadzieje ze zateskni, spedzil ze mna wczoraj 3 godziny, po 3 tygodniach rozlaki i to bylo dla niego jak kara, on nienawidzi ze mna spedzac czasu. wiec po co staral sie ze mna skontaktowac? skoro go nie ciesze, skoro sprawiam ze chodzi zly, wyzywa sie. czasem sama nie wiem co to godnosc. ja chyba juz jej nie posiadam, to przykre. wszyscy mowia ze to tylko facet, ze zero, zebym sie nie przejmowala, ale ja nie potrafie. nie widzac go wciaz mysle, zastanawiam sie.. ale dla jego dobra, i chyba tez mojego powinnam to zakonczyc, skoro mnie nienawidzi i wszytko co ze mna zwiazane mu przeszkadza to coz, mogl sam odejsc, ale nie zrobil tego. moze bylam nieraz nachalna,zaborcza, prosilam sie, ale do niedawna bylo wmiare dobrze miedzy nami.. ale to pękło. nie ma juz nic. wiesz kim jestem na podstawie tego co pisze? ponownie dziekuje za komentarz, moze ja powinanm do psychiatry isc, ale kazdy by wysmial taki problem.
30/07/2009 0:09:33
~ciociadobrarada Nie, nie znamy sie, ale wiem kim jestes i kim jest twoj byly.
To co napisalas w tej notce jest bardzo przykre, doskonale widzisz jak on cie traktuje, jak cie poniza...
Kazdy powienien miec swoje zasady, ktorych zadna osoba nawet, ta ktora sie kocha nie powinna przekroczyc, on po prostu odbiera ci godnosc. Powinnas o nia walczyc, nie pozwolic sie tak traktowac. Nikt nie ma prawa robic, mowic takich rzeczy 2 czlowiekowi.
On widzi twoja slabosc i ja bezkarnie wykorzystuje.
Postaw mu sie chociaz raz w zyciu, udowodnij, ze jestes silna i nie dasz soba pomiatac, zrob to, nie pozwol by traktowano cie w ten sposob.
" przyznaje, obiecuje to sobie od ponad 1,5 roku" Wiem, ze jestes w stanie to zrobic... Z pewnoscia bedziesz mniej cierpiala nie widzac go, niz przezywajac to co teraz sie dzieje...
30/07/2009 0:01:53