Chyba wracam do poprzedniej aktywności. Trzeba zaopiekować sie tym pro w końcu.
Jutro jadę do babci. Biorę aparat. Nie będzie mnie trzy dni. A w ciągu dwóch dni ma padać. Na trzeci nie ma jeszcze prognozy pogody. Sciana i takie tam.
W sumie mimo tych dzsiejszych uczuć mam w sobie masę pozytywnej energii. To chyba przez wakacje. Jeszcze 17 dni. Maasakra. Przydałyby się niekończące się wakacje.
Jutro wstaję koło godziny szóstej - bez komentarza.
Zaczynam wsłuchiwać się w Myslovitz. Coraz bardziej mi się podoba ich muzyka.
Chyba sobie idę. Czyli wróciłam do was, i teraz znowu idę, i wracam za TRZY dni.
Ze zdjęciami mam nadzieję.
Może się jeszcze dziś odezwę, kto wie...