Patrzę na zegarek. 01:36.
Nie chcę mi się spać. Trochę się ostatnio martwię i nie mogę spać.
Nie mogę spać, wiedząc, że on jest nieszczęśliwy. Przecież tak się nie da.
Ja potrzebuję szczęścia, jego szczęścia. Oddałabym wszystko choć za jeden dzień spędzony tylko z nim. To takie dziwne uczucie... Wszystkie rzeczy, które mam, które kiedyś mnie cieszyły już nie znaczą dla mnie nic. Sama nie potrafię się cieszyć... Widzisz? Jestem w tak świetnym humorze, że kilka razy powtórzyłam słowa : spać i cieszyć. Ja tak nie robię...
Tutaj wszyscy śpią... ja już powoli się duszę. Ale spokojnie. ;) Po prostu jestem chora.
Usunęłam dziś bardzo ważne pliki z komputera. Od kilku godzin próbuję je znaleźć. Teraz coś się skanuję... Kurwa, ja już się w tym nie łapię.
Cholera chciałam nieprzeklinać, ale się nie udało. Dziś raczej nie usnę... powinnam może wziąć się za naukę? Mam mnóstwo rzeczy do zaliczania. Polski, chemia, fizyka, geografia, angielski, niemiecki... Kurwa, znów muszę przeklnąć. Tak dużo tego.
Ale już mam pewną 6 z plastyki. Chociaż jeden +. A no i muzyka, a jutro religia...
Muszę się wziąć za siebie. Jestem pechowa. Znów coś odstawiłam... Nie ma to jak wyprać kartkę z podpisami za majowe w praniu. Miałam trzy podpisy i one się sprały. NIE MA ICH.
Znów pójdę do księdza się tłumaczyć, bo jak inaczej? Mam już dość tego, że zawsze robię z siebie głupią. Bycie w centrum uwagi, aż tak mnie nie kręci żeby łamać klucz od pokoju w hotelu, czy zapomnieć o ostatniej lekcji. Mam dużo na głowie i zapominam o wszystkim.
I mnie można kochać ? Powinnam wziąć się za siebie i chyba to zrobię.
Próbuję być silna, staram się. Nawet nieźle mi to wychodzi, ale czasem mam gorsze chwilę. Nie zawsze daję radę podnieść się sama. DZIŚ NIE CHCĘ BYĆ SAMA.