Osatnio wszyscy mają mnie dość. Każdy każę mi się zmienić. Mam być grzeczniejsza, posłuszniejsza, mądrzejsza, lepsza, ładniejsza...
A co ja mam zrobić ? Porzucić siebie na rzecz nowej maski ?
Lubię siebie, ale może jednak coś jest nie tak ?
W dodatku mam problem.
Ktoś kto jest mądry, piękny, dorosły... nie wierzy w siebie. Według niego on jest porażką i nie zasługuję nawet na miłość.
Strasznie bolą mnie jego słowa. Najgorsze jest to, że ja nie potrafię mu pomóc. W tym przypadku nie mogę spojrzeć na problem w sposób bez uczuciowy. Przecież to jest proste, takie typowe... a ja za cholerę nie mogę na to wpaść. Przecież musi być sposób. Z większych dołków ludzi już wyciągałam.
Ostatnio czas mija mi coraz wolniej. Czekanie za kimś kilka lat jest chyba nie możlie, ale ja muszę czekać. Jestem dziewczyną, każda typowa dziewczyna dałaby radę trochę poczekać... Przecież czym są lata dla wieczności ?
Moja ostatnia chwila załamania była dość dawno. Razem z wiosną uciekają moje problemy... Odkąd pamiętam starałam się być silna, chciałam (jak to ktoś określił) wyprać się z uczuć. On już śpi. Gdyby wiedział ile dla mnie znaczy, może byłoby mu łatwiej...
On ma taki piękny uśmiech i duże brązowe oczy. Nigdy nie lubiłam brązowych oczu, ale uważam, że te jego są najpiękniejsze na świecie. O tym uroczym śmiechu to już nawet nie wspominam. On jest po prostu słodki. ;)
Im out here on my own
Im giving it a go alone
Im begging on my knees
Is there a God to save me
Ive been a wretched soul
From my heart down to my toes
I was lost in my disease
Maybe I said the right things wrong
But one last shot was too far gone
But if I can I swear that I
Will live for you before I die
Maybe I pushed you way too far
To pull you back from where you are
But if I can I swear that I
Will live for you before I die
I will live for you before I die