** Kaito **
Ni-banme Alice wa otonashiku
utawo utatte fushigi no kuni
ironna otowo afure sasete
kurutta sekaiwo umidasita
sonna Alice wa barano hana
ikareta otoko ni uchi korosarete
makkana hanawo ichi-rin sakase
minnani mederare karete-yuku...
Meiko,Kaito,Miku,Len&Rin - Alice Human Sacrifice
_____________________________________________________________________________
' Cała pełnia '
Rok 1999.
Kancelaria prawna w Londynie.
W owej kancelarii odbywało się włąsnie spotkanie dwóch prawników.
Walter Zagara najlepszy prawnik japońskiego pochodzenia i Miyuu Contradanza prawniczka niemieckiego pochodzenia.
Oczywiście ich rozmowy nigdy nie przebiegały normalnie.
Co rozumiemy przez pojęcie 'normalnie'?
On siedzący za biurkiem,ona siedząca przed biurkiem. Normalny dość spokojny dialog. Tym czasem warczeli na siebie jak dwa rozwścieczone wilki.
-Ty chyba oszalałeś! W życiu nie pójdę na taką ugodę! Mój klient jest niewinny!-warkneła Contradanza.
Walter zerwał się z miejsca i uderzył pięścią w biurko,które zadrżało.
-Oczywiście,że jest winny!To on zabił!-wrzasnał wściekły Zagara.
Contradanza odrzuciła za ramię falę jasnych złotych loków.Mimo wszystko kiedy zbliżyłą się wściekła do Waltera jej włosy wróciły na miejsce. Opadły na jej potężny biust.
Mimo drobnej postury nie mogla powiedzieć,że nie byłą piękna.
Walter miał do niej słabość i to ogromną. Podszedł do niej i warknął:
-Więc spotkamy się w sądzie!- na te słowa Contradanza zmrużyła swoje lawendowe oczy,które właśnie spoglądały w lodowo niebieskie oczy mężczyzny.
Była wściekła,że nie doszli do porozumienia. odwróciła się na pięcie i ruszyłą w stronę drzwi wyjściowych. Wtedy Walter złapał ją za ramię i przycisnał do ściany.
-Gdzie się wybierasz?-wysyczał. Miyuu rzuciła mu spojrzenie pełne pogardy.
Naturalnie nie odpowiedziała. Usiłowała się wygwać z uścisku. Na darmo. Zagara był silny. Co mimo zawodowej odrazy niesamowicie podniecało Contradanze.
Kiedy wyrwała się z zamyslenia momentalnie poczerwieniała.Twarz czarnowłosego mężczyzny była za blisko jej.
Czuła jego miętowy oddech wymieszany z zapachem papierosów. Z jakiegoś powodu był to naprawdę przyjemny zapach.
-Puść mnie.-warknęła.
Zagara nic sobie nie zrobił z jej polecenia.Przylgnął do niej całym ciałem i przesunął ustami po jej policzku.
Wsunął kolano między jej uda.Poczuł dziwne ciepło na kolanie.
'A więc jednak...' -pomyślał kiedy chwycił za złączkę jej okularów i delikatnym ruchem pozbył się ich wkładając je bezpiecznie do kieszeni swojego ganituru.
Jej policzki zapłonęły czerwienią. Walter składał delikatne pełne uczucia pocałunki na jej policzkach kiedy w końcu pełen porządania złączył swoje usta z jej wargami w kolorze dojbrzałej brzoskwini.
Czuł na swoim torsie jak jej pierś szybko unosi się i opada pod wpływem emocji.
Nie potrzebował niczego więcej...tak sądził jeszcze przed chwilą. Ale teraz kiedy mógł z nią zrobić dosłownie wszystkoprzesunął dłonią po jej udzie aż do paska od pończoch.
Contradanza była bezradna. Nie dośc,że on sam działał na nią jak magnez to jeszcze był o tyle sielniejszy,że nie mogła wykonać innego ruchu prócz przesuniącia się jeszcze bliżej niego.
Byłą bezradna. Poczuła jak pończochy powoli ześlizgują się z jej ud,a ręka męzczyzny wędruje ku jej kroczu.
Wysunęła się spod jego ust usiłując mu przerwać.
-Walter nie...-jęknęła bezgłośnie kiedy ten posłał jej jeden z najpiękniejszych usmiechów jaki kiedykolwiek widziała.
Zagara wydał z siebie ciche,ale pełne niezadowolenia mruknięcie.
'Ten głos...'-pomyślała kiedy przeszedł ją dreszcz.
Walter powoli rozpinał guziki jej bluski uwalniając z uścisku jej biust.
Przenosząc pocałunki wzdłuż jej łabędziej szyi powoli zmierzał do jej biustu.Przesunął językiem po małym znamieniu nad lewą piersią.
Ciche westchnienie ,które wydała z siebie Miyuu ucieszyło go.
Każdy ruch był pełen namiętności i uczucia. Czarnowłosy dotarł już do zapięcia jej stanika.Zręcznie uciskając zapięcie palcem rozpiął je,a z purpurowych miseczek wysunęły się piersi Contradanzy,która westchnęła niezadowolona.
Walter przyłożył usta do jej sutka i zaczal go drażnić językiem wsłuchując się w ciche pomruki kobiety.
Kobieta wstrzymała oddech kiedy ręka Waltera wsuneła się miedzy jej uda tuż nad jej kolanem.
Zagara zmrużył oczy czując ciepło i wilgoć jej łona,która była spowodowana jego poczynaniami.
Przesunął ralcem po jej kobiecości i spojrzał na niesamowicie zawstydzoną prawniczkę.
-Złap się...-polecił kiedy ustawił jejh uda dookoła swojej talii.
-Co?-zapytała zaskoczona. Walter nie czekając na to czy jest gotowa czy nie podszedł do biurka.
Posadził ją ostrożnie na biusrku i kucnął.
Kobieta byłą teraz czerwona jak bluzka,która miałą na sobie.
-Walter przestań!-zarządała. W odpowiedzi Walter rozwiązał jej majteczki i zdjął je delikatnie zębami.
Zanim znowu zarządałą by przestał jęknęła opadając na biurko czując coś niedamowicie miekkiego i zręcznego na sojej kobiecości.
Walter wciąż miał przymknięte oczy,które błyszczały jak dwa szafiry.
Przesuwał językiem po jej kobiecości.
Po jakimś czasie i całej symfonii jęków i westchnień wyłonił się spomiędzy jej nóg.
Bezszelestnie zsunął z siebie spodnie i bokserki.
Contradanza leżała na biurku dysząc jak po długim biegu.
Walter nachylił się nad nią chwyciwszy ją pod kolanami.
-Dlaczego jesteś taka piękna?-zapytał ,a jego szept był pełem bólu.
-Co masz na myśli?-spytałą nie patrząc na niego.
-To,że ilekroś cię widzę mam ochotę cię całować...dotykać...i mieć...-szepnął.
Contradanza wstrzymała oddech. Czuła dokładnie to samo...
-Nie wiem...-westchnęła ciężko.
Walter po raz kolejny złączył wargi z jej ustami.
Pocałunek wynosil ją nanajwyższe poziomy rozkoszy...tak myślała...kiedy poczuła coś rozpierającego w sobie.
Poczatkowo rozdzierający ból...potem coraz przyjemniejsze pieszczenie pewnego punktu w środku.
Zgłuszone jęki Contradanzy mieszane z cichymi westchnieniami Zagary.
-Walter!-jękneła głośno. Na co mężczyzna odpowiedział spojrzeniem,które wywołało u niej niesamowity usmiech.
-Słucham?-szepnął rozkosznie czując pewien uścisk w dole brzucha.
-Ja...-wydyszała czując ,że nie wytrzyma zbyt długo.
-Cii...szepnał cicho i wydał z siebie zgłuszony jęk kiedy oja nie mogła się postrzymać by krzyknąć.
Miyuu dyszała podczas gdy dośc zmęczony Walter opadł na jej nagi biust.
-Potwór...-szepnęła po czym zatopiła palce w gęstej czarnej czuprynie mężczyzny.
-Bogini...-szepnął tonem pełnym uwielbienia.
Kiedy w końcu z się pozbierali Contradanza czułą jak odprowadza ją wzrokiem...możliwe,że to byl kolejny bezsensowny impuls...jednak stojącp rzy drzwiach odwrócilą się na obcasie i podbiegła do niego.
Wylądowała prosto w jego ramionach.
Walter rozesmiał się dźwięcznie i pocałował ją po raz kolejny...
Stali tak jakiś czas...kiedy mężczyzna spojrzał na Contradanze lubieznie.
-Jeszcze raz...-szepneła z delikatnym usmiechem...
Gdyby taki kochanek się znalazł...
Kazałabym go ściąć.!
Błędy i literówki spowodowane chejową klawiaturą =="