Ucząc się pedagogiki trafiłam na zdanie
"Łatwiej nauczyć niż wykorzenić złe nawyki"
I to jedno zdanie uderza w samo sedno pracy z końmi
Jednak żeby uczyć trzeba mieć wiedzę i umiejętności.
Dlatego najwyższa pora zerwać z zasadą
"Więcej sprzętu niż talentu"
Uważam, że najładniejszy koń to nie ten w pięknym nowiuteńkim komplecie Eskadrona tylko ten który porusza się płynnie, jest rozluźniony, przepuszczalny, prawidłowo ustawiony i chętnie współpracujący
Warto uczyć się dla samych siebie, nie każdy z nas musi jeździć sport ale jeśli już cos robimy to dlaczego by nie robić tego dobrze? Skoro to lubimy to czemu nie chcemy się doskonalić? Uwierzcie mi, że na prawdę warto : ja mimo drobnych epizodów mogę powiedzieć, że jestem skoczkiem i z typowym ujeżdżeniem mało miałam wspólnego. Dzisiaj wiem, że to błąd dlatego pod koniec miesiąca pakuje Siwą kulkę i lecimy nadrabiać moje braki w ujeżdżeniu
Wiem, że mogła bym przeznaczyć te pieniądze na cos ze sprzętu ale najlepsza inwestycja to ta we własne umiejętności
A teraz konkrety czyli jak pracować żeby uzyskać jak najlepszy efekt
i ponownie kłania się pedagogika
1) zasada stopniowania trudności
* motywacja.
Wyznaczamy sobie cele i staramy sie do nich dążyć. WAŻNE ABY NASZ CEL BYŁ REALNY DO WYKONANIA
* przechodzenie od bliskiego do dalszego, od łatwego do trudnego, od znanego do nieznanego.
Czyli małe kroczki i wszystko po kolei! W treningu nie da sie przeskoczyć pewnych etapów. Bo jak chcesz skakać skoro nie masz równowagi? Niesamowicie istotne jest to w pracy z końmi młodymi i dzikusami jak siwek. Takiego konia bardzo łatwo wystraszyć zbyt szybkim przejściem z poziomu łatwego na trudny. Chcesz skakać? To dobrze, ale pojeździj najpierw trochę leżących drążków i pogalopuj przez cavaletki. Zrobione? Ok, to teraz poskacz małe przeszkody, najeżdżaj z daleka i na wprost, celuj na środek, nie szaro się z koniem, trzymaj równo wodze, łydki przyłożone iiii.... Hop! Super udało sie! Było fajnie i tak bardzo kusi żeby postawić cos wyżej... Absolutnie nie! Na pierwszy raz na prawdę wystarczy. Trzeba umieć powiedzieć sobie "na dzisiaj koniec, jutro popracujemy więcej"
* uwzględnianie różnic w tempie pracy i zaawansowaniu
Czyli dla odmiany wracamy na chwile do jeźdźców. Jestem zdecydowanym zwolennikiem małych grup Max 2 osoby rzadko kiedy biorę 3 na raz a jeśli mam luz to biorę ich pojedynczo (może dlatego nigdy nie będę bogata) po prostu zależy mi żeby ich czegoś nauczyć. Gdy mam na jazdę zapisaną dziewczynkę która uczy się galopować i drugą która zaczyna skakać to zapisuje je na rożne godziny bo ze wspólnej jazdy nie skorzysta ani jedna ani druga. Indywidualnie jestem w stanie dopasować do nich plan jazdy, może po prostu jestem kiepskim instruktorem bo nie umiem tego pogodzić ale wole jakość zamiast ilości.
2) Cele, metody, przeszkody i osiąnięcia
Czyli jak się okazue stworzenie małej listy na kartce lub w głowie też jest bardzo pomocne
*Najpierw wyznaczamy sobie cel. Czyli np w marcu chce pojechać LL
*Teraz układamy plan co zrobimy aby to zrealizować
*Co nas ogranicza (przeszkody subiektywne i obiektywne tu najlepiej skonsultować się z trenerem)
*A na koniec to co cieszy najbardziej czyli porównanie gdzie byliśmy na początku, a gdzie jesteśmy dzisiaj. Czasem na codzień nie widzimy własnych postępów dopiero oglądając stare zdjęcia oraz filmiki i porównując je z aktualnymi widzimy jak wiele się zmieniło dzięki regularnej pracy
3) Zasada systematyczności
Niech każda kolejna jazda będzie w jakiś sposób kontynuacją poprzedniej (oczywiście nie zapominając o zasadzie czystej karty) przeplatajmy elementy nowe, które wprowadziliśmy na ostatniej jeździe w naszą pracę codzienną w celu ich utrwalenia (pamiętając też by w kółko nie wałkować tego samego)
Przede wszystkim w całej tej pracy nie należy zapominać, że jazda konna ma być przyjemnością dla konia i jeźdźca, dlatego gdy macie gorszy dzień i wsiadacie na konia z nastawieniem na wprowadzanie nowych trudnych elementów czy tez ze znacznie wygórowanymi wymaganiami to czasem warto odpuścić.
Ponieważ w te najgorsze dni zazwyczaj nic nie idzie po naszej myśli rownież na jeździe.
Polecam za to zrobić na odwrót. Ja wsiadając pierwszy raz po operacji myślałam sobie:
1. Ok wsiądę tylko na step i kłus.
2. W sumie fajnie chodzi to pojeżdżę też drążki
3. Dawno tak dobrze nie chodził to zagalopuje tez trochę
4. I tak oto Siwy poskakał
Gwarantuje wam, że zachowanie takiej kolejności zazwyczaj daje lepsze efekty niż nastawienie na Grand Prix, a skończenie na lonży oczywiście mam tu na myśli tylko te wyjątkowe dni gdy nic nie jest tak jak być powinno bo w każdy inny dzień wszyscy jesteśmy świetni, konie jeszcze lepsze, a najbliższe LL bedzie jak olimpiada i wymaga stosownych przygotowań dlatego do roboty!
Za tydzień ferie i podejmuje wyzwanie by jeździć codziennie, skakać dwa razy w tygodniu i do tego prowadzić treningi
Miłego wieczoru