Porwałam się z motyką na słońce. Przecież co to takiego do przejścia te parę kilometrów, już kiedyś tam byłaś, zimą, bradząc w sniegu, dałam radę. Oj jak ja się myliłam. Do pełnej sprawności jeszcze mi daleko. Z każdym krokiem droga ciągnęła się coraz bardziej. Po dotarciu na miejsce widok wynagradza, jednak ten tłum turystów jest nie do ogarnięcia, nie tak to zapamiętałam. Był ból, były łzy i zmęczenie, mimo to udało się to wszystko pokonać i spędzić choć chwilę w tym magicznym miejscu. Ograniczenia są w głowie i trzeba je przełamywać. Warto.