W zasadzie to chętnie bym zakończyła jakikolwiek rozdział mojej znajomości z Krzyśkiem.
Nie sądziłam że kiedykolwiek bym napisała lub powiedziała te słowa, ale cóz..
Jak zwykle zapatrzony w Siebie, Swoje PROBLEMY i OBOWIĄZKI .
Ostatnio niby* coś mu sie waliło z miłością, tak sie składało że mi też.....
i ja wspierałam go jak mogłam, mimo tego że sama byłam tak rozbita i ręce mi się trzęsły.
Oczywiście egoistycznie myślał tylko o sobie, pomyślałam sobie- to normalne, bo mu sie coś niszczy, ale pewnie będzie okej.
Cóż.. zamartwianie się o niego zaistniało. Martwiłam się. Nigdy nie chciałam żeby był smutny czy coś,
mimo tego że wiele razy coś obiecał a potem to schranił jak dziecko które ulepiło babke z piasku...
Nie widział tego co jest u mnie, nie byłam ważna, co było widac po esach jakie pisał.. takie denne, puste, nie takie jak kiedyś.
Ja mu wypisałam co mnie boli, a on do mnie co ? - nie wiem co robic ;-(
Jak zwykle... egocentryzm w 100%... Potem przyznał się do tego że myśli tylko o sobie, ale i tez napisał że " wszystkich krzywdzę "
co oczywiście jest mylne. Było mi przykro że stwierdził tak bo jakaś dziewczyna bla bla bla.
Czasami jest tak że nie jesteśmy kogoś warci.. cóż.. Może ona nie jego warta ? a może to Krzysiek nie jest jej wart ?
nie wiem. Nie znam tej całej Oli. Nie przedstawił mi jej. Jakie to smutne. -.-'
Nie no, nie będe dalej pisac, bo tylko ciśnienie mi skoczy.
Dałam Ci szansę .
a Ty sobie milczysz znów jakiś czas, nie dając mi nawet jednego esa o treści - przepraszam, mam dzis dużo pracy...
Nic kurwa... Zero... I argument bo miałem dużo pracy bla bla bla, - NIE JEST ARGUMENTEM.
Bo dowiaduje sie dopiero po fakcie dokonanym.
Zamiast mnie uprzedzić, że wcale nie masz mnie w dupie !
Nie odpisałeś nawet tego dnia kiedy mi sie coś rozjebało i niby że Tobie.
Stajesz się znów taki jak przed tą całą szansą.
Najwazniejsza robota, Olka, i makao , oj sory, kurnik .
Żałosne. Oddalam się już coraz bardziej od Niego.
Możliwe że już za chwilę stracę cierpliwość i powiem - Żegnaj Zgubo.
Bo jest zagubiony, sam nie wie czego chce..
Chciałam by był taki jak na początku znajomości, ale nie uda mi się tego odtworzyć.
Szkoda, bo tak JEMU uwierzyłam, i uwierzyłam jego obietnicom.
A i tak wszystko poszło i nadal idzie sie walić.
MAM DOŚĆ. Serio, mam kurna dość tego że nie umie wysłac jednego głupiego esa że nie może napisac dzisiaj albo przez te pare dni.
Nawet idąć do ubikacji, mógłby wziąć ten zasrany telefon i napisać, że ciąąągleee musi pracować !!!
Ale nie ! Bo po co mnie informowac ?! Lepiej żebym zachodziła w głowe jak kretynka...
Jestem wściekła. Nie ukrywam. Koniec jest bliski.
I żadne przepraszam nie bierze udziału.
Kończę grę. Dojrzałam do empatii - bardziej niż on...
...