7 days to death
10.
Znowu ta sama historia. Ale jakby pełniejsza.
Cudowny mężczyzna u mojego boku, uśmiechający się do mnie każdego dnia, trzymający mnie w objęciach tak, jakby bał się, że gdy mnie puści, to mnie straci. Wspólnie spędzany czas...
***
- Wiesz, moim największym marzeniem jest to, żebyś był szczęśliwy. - Mówiłam leżąc mu na nogach w parku.
- Wiesz... Jest tyci problem. - Podrapał się po głowie.
- Jaki?
- Bo ja jestem szczęśliwy, mając ciebie przy sobie. Maleńka kocham cię od zawsze.
***
-Ashon, zostaniesz moja dziewczyną?
- Jeszcze się pytasz?! - Krzyczałam radośnie, rzucając się na chłopaka.
***
- Wiesz co dzisiaj jest?! Nasza rocznica! A zamiast spędzać ją ze mną, upijasz się w trzy dupy i jesteś happy. - Wrzeszczałam na niego pełna żalu.
- Zmarł mój ojciec. - Powiedział półgłosem, a ja nie wiedząc co mu powiedzieć po prostu podeszłam, mocno go przytuliłam i szepnęłam ciche: Przepraszam. Zaściślił uścisk.
***
- Ashon obudź się.
-Śpię...
- No proszę cię, otwórz chociaż oczy.
- Później.
- Proszę. - Zrobiłam tak, jak po prosił.
- Wyjdziesz za mnie?
- Śpię, pogadamy później, dobrze?
- Wyjdziesz za mnie?
- Klęczysz?
- Tak.
- A ja śpię.
- Tak.
- Wyjdziesz za mnie?
- Zastanowię się. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Jesteś ... hymm, wszystkim co kocham i chyba nie potrafiłabym bez ciebie żyć, więc tak. Wyjdę za ciebie.
***
Przygotowania do ślubu. Sunkia. Biały welon. Smoking. Muszka. Sala balowa. Balony. Rodzice. Znajomi. Czerwone róże. Kościół. Kapłan. Goście. Jackob.
- Muszę Ci coś powiedzieć! - Krzyknęłam stojąc w portalu drzwi kościelnych. Zaczęłam biec. Welon podwinął mi się o obcas i potknęłam się uderzając o coś głową. Słyszałam krzyki. Widziałam jak suknia zmienia kolor z białej na czerwoną.
- Kochanie... - Płakał Jackob. - Wytrzymaj proszę, karetka już jedzie.
- Zdradziłam cię. - Moja głowa osunęła się z jego silnego ramienia na kolana. To był koniec.
***
Dębowa trumna. Wszyscy w czerni. Każdy jest smutny, zaszlochany.
- Zebraliśmy się tu, żeby pożegnać niedoszłą żonę Jacoba. Była cudowną osobą, pełną wiary w lepsze jutro. Ashon była optymistką. Każdego zarażała swoją radością. Straciliśmy Anioła Radości... Boże zachowaj jej duszę.
***
Zaczęłam płakać. Nie pamiętałam żadnego z tych wydarzeń, jednak one się wydarzyły. Zranily osobę, którą kochałam.
Popatrzyłam na Jackoba, który sam miał łzy w oczach.
- Nadal cię kocham. - Szepnął.
CDN.
Musiałam niestety pomniejszyć czcionkę, żeby zmieściła mi się cała część :)
Od razu mówię, że nie mam pojęcia, czy udało mi się tę część przedstawić w taki sposób, w jaki chciałam, a mianowicie "przewijające się wspomnienia". Wiem, że mogłam to równie dobrze opisać, ale wybrałam taki, a nie inny sposób przestawienia tej części ;) Proszę o opinie :*
Inni zdjęcia: 1461 akcentova;) virgo123;) virgo123;) virgo123;) virgo123:) dorcia2700Ja pati991gdJa pati991gd... sweeeeeetttJa pati991gd