"Mam takie dni, kiedy siadam, opieram się o ścianę i myślę. Zbieram wszystkie "za" i "przeciw", czas płynie przeze mnie, lustro dnia odbija odgłosy i obrazy, drzewa szumią i kołyszą moją duszę. W takich chwilach stwierdzam, że wszystko było po coś. Nawet to, czego nie chciałem, nawet to co ciągnęło się za mną latami, nawet sprawy, za które nie zapłaciłbym złamanego grosza, a kosztowały mnie majątek.
Tak, tak.
Pytacie często co począć ze złym dzieciństwem, co zrobić z własną... niechęcią, z cierpieniem, z poczuciem osaczenia, z błędami, które wydają się tak brzemienne w skutkach, że wiszą jak fatum nad całym życiem.
Ja nie wiem.
Nie radź nikomu, jeśli choć raz nie chodziłeś w jego butach. Możesz być, możesz pokazać swoją drogę, swoje myśli, swoje wyobrażenie o świecie. Możesz inspirować i zachęcać do tego, aby otworzyć oczy, ale nigdy nie myśl, że wiesz lepiej. Nie budźcie tych, którzy śpią. Nie na siłę, nie wbrew ich pragnieniu. Może to nie ich czas, może on jeszcze nadejdzie, a może nie. Są w końcu tacy, którzy nie obudzą się wcale.
Wszystko było po coś. I ten ktoś, kto nie zadzwonił, kiedy czekałem, i te wyśmiane miłości i to morze alkoholu, które rozlało się po moim dzieciństwie. Te lata szukania i wracania w kółko w to samo miejsce, te błędy, które wydawały się dramatem i upadkiem, te spacery nad przepaścią, ten brak nadziei i te słoneczne chwile, które kazały próbować od nowa. Mądre książki, które czytałem, miejsca w których byłem, ludzie, których spotkałem, sukcesy, porażki, wstyd co czerwienił policzki i ból, którego się nie zapomina.
I chociaż czasem chciałbym, żeby było inaczej, chociaż wyobrażam sobie, że można było zacząć lepiej, iść prościej, cierpieć mniej, to w głębi duszy niczego nie żałuję i przyjmuję, że tak było trzeba.
Bo wszystko było po coś. Bez tego nie byłbym tym, kim jestem. Bez tego może nie byłoby mnie wcale?"