Zdajecie sobie sprawę, że ostatni raz dodawałam notke prawie rok temu?
Własnie...
Rok temu - o tej porze odliczałam dni do wylotu, teraz? teraz nawet nie mam kupionego biletu bo w kraju trzyma mnie matura, egzamin zawodowy, i kilka niedokończonych spraw.
Wiadome jest że zaraz po skonczeniu 'tego', zabukuje bilet spakuje kilka najdroższych mi rzeczy i wylecę.
Sądzę, że nawet nie oglądnę się za sobą na przejści celnym...
nie, nie to nie z tego tytułu że jest mi tu źle, własnie dlatego że jest mi dobrze i zapewne byłoby mi strasznie przykro zostawiać wszystko.
Jednak Marzę o wolności...
o usamodzielnieniu się
o braku problemów z powodów różnych niedosytów
o mojej Nibylandii którą będę miała sposobność sama sobie stworzyć
Marzę, ale nie mam planów na przyszłość. Nie wybiegam na tyle daleko jak robiłam to rok temu.
Fakt, plan w stu procentach sie użeczywistnił, wcielił się w moje życie, jak i Innych.
Teraz jednak, z perspektywy tego roku, nie robię planów, i nie będę robić.
Bo i po co planować?
Jak może cos sie wydarzyć ... i nie odnoszę się do ostatnich Nieszczęść w kraju, tylko odnoszę się do własnych obserwacji.
W zasadzie przez ten rok, wiele się zmieniło.
Zaczynając od mentalej strony: mam inny pogląd na świat, na ludzi, jestem ostrożniejsza, mniej ufna, czasami nawet przez to wszystko zagubiona.
Zauwazyłam że te istotne kiedyś dla mnie 'Przyjaźnie' się pokończyły, zaczeły się nowe. Nowe, ale znajomości... i niech tak zostanie.
Oczywiście, te stare z Mojego Dream Team'u dalej Są, i mam więlką nadzieję że będą.
Mój najdroższy Skarb niedlugo wylatuje do Londynu, trzymam mocno kciuki, i wierze że sobie znakomicie poradzi.
Pamiętam swój 'pierwszy raz', byłam przerażona, na myśl o tym chciało mi sie płakać, mój angielski nie był obiecujący a jednak mimo to, udało mi się. I tak samo Jej się uda!
Kto wie, może jak Zielona kraina kiedyś mi sie znudzi, polecę do Londynu na tytułowe "Londyńskie zakupy" i tak mi się spodoba że zostane?
Co jeszcze? Jestem zadowolona z siebie, bo nie uderzyła mi do głowy woda sodowa. Ciężka praca w ostatnim roku na dwa etaty spowodowała że w koncu zrozumiałam wartość pieniądza, ale nie sprawiła że mówie "byłam na wyspach jestem the best". Wole dawać niż brać.
Mam nadzieję że zawsze tak będzie jak jest.
To jest chyba jeden z moich priorytetowych targetów w życiu :) ...
W szkole? dawniej powiedziałabym 'no jak w szkole', teraz nie może mi to przejść przez gardło, bo te cztery jakże krótkie lata 'nauki' się konczą. Dokładnie za 8 dni o godznie 17 odbiorę świadectwo ukończenia szkoły, prawdopodnie poraz ostatni zobaczę moją klasę w całości. Nie musze Wam mówić jaka Ona jest kochana prawda? Lepiej nie mogłam trafić.
Fakt faktem dalej w Niej jest jedyna osoba na całym globie której szczerze nie lubię, ale i ona jest częścia tej klasy i mimo to jest mi przykro...
Profesorowie? Ci którzy byli moja zmorą w pierwszej klasie, kiedy to moi Wspaniali Rodzice chodzili na wywiadówki i dowiadywiali się o moich zagrożeniach, wagarach... teraz są mi bliscy.
pamietętam, że ilekroć opowiadałam Bratu jakie są relacje między nami nie mógł uwierzyć w ani jedno moje
słowo...
Mówi się że dobre wspomnienia ze szkoły to 90% atmosfery w klasie, i wspominanie osób.
Ja uważam inaczej. Napewno połowa moich wspomnień będzie odnosić się do Nauczycieli, a druga połowa ogólnie do całokszałtu szkoły a w tym mojej klasy.
Czasami przelatuje mi przez myśl pytanie: 'a co by było gdyby?'- gdybym jednak poszła na Darwina?
Jednego jestem pewna, NAPEWNO nie miałabym koło siebie drugiej tak ważnej osoby w moim zyciu.
Nie muszę chyba mówić, że jest Nią Madzia? :*
(kolejny, nagly przypływ 'myśli'). Popatrzcie, pisze o szkole, a w zasadzie o koncu szkoły, o Madzi mej, i na myśl przyszły mi trzy rzeczy które miałam pamiętać:
- biedna ma 'zapomniała plecaka z autobusu'
- marzył się Jej 'Dywan z Gasparka' z autobusu: "S"
-i .. było ich tak wielu że nie pamietała pewnego nazwiska "Mastal" :D
czyż wygraną za mą dobrą pamięć nie miała być najdroższa Pizza :> Kochana ?:>
w dwóch zdaniach czym jest "Szkoła średnia"- 'Najwspanialszy okres moich młodych lat. To dzięki Niej jestem kim jestem.'
No a co w Miłości?
Nie rozpiszę się tutaj, jak powyżej bo niestety tak jak byłam, tak jestem w dalszym ciągu w 100% laikiem.
Nie byłam w stałym związku od trzech, moze czterech lat... smutne jest to że nie odczuwam braku bycia samym. Fakt, czasami są gorsze dni, gdzie człowiek myśli tylko o tym zeby ten jedyny był obok Ciebie, niewazne czy stara się pocieszyc, próbuje odwieść Cię od myśli, ważne ze jest..
W moim przypadku dzieje się tak naprawde rzadko... za co nie wiem komu, ale dziękuję.
Bartosz się śmieje ze mnie, ze jestem mistrzynia w kokietowaniu. Ma racje, bo każda kobieta ma tą umiejętność. :)
Królewna.
Jak wszystkie inne, szukała
prawdziwej miłości,
idealnej miłości.
Jak wszystkie inne
nie znalazła jej.
To chyba tyle odnośnie uczuć Panny.S
Może jakiś nagła fala myśli o tym, że ŚWIAT JEST ZIELONY!
Moi drodzy... a nie jest?
Oczywiście że jest. Jest pełen zieleni, pełen radości, samoistnego uśmiechu na naszych twarzach. Tylko muimy chcieć, żeby takowy był!
Mój i Mojej Bubu :* której tez nie widziałam WIEKI, za która tęsknie tak straszliwie, że prawie zaczynam spać z urodzinową antyramą w ramionach, jest Zielony.
To Ona mnie nauczyła stawać na pasach i czekać na zielonego ludzika i powtarzać wowczas w kółko 'świat jest zieeelony. Tak było jest i będzie.
Bo zielony 'głupich przyciąga'' :*
Zaczynałam od mentalnej strony a skończę na fizycznej.
Oprócz tego ze urosłam w zdłuż jak i w szerz, to zatarły się moje rysy metalówy. Czarne włosy, opalenizna, kolczyki koła i buty na wysokim obsasie sprawiły że postrzegacie mnie jako stereotyp jednej z wielu lalek.
Nie złoszczę się już na te uwagi, bo macie racje i Broń Boże to mi w ogole nie przeszkadza. :)
Skonczyłam moj nagly zlepek myśli.
Dziękuję Sandra
---
Zdjęcie z obslugi u Pana Marka
Zdjęcie by: Wojciech.M - wielkie pozdrowienia dla Owego Pana. :*