Nie mam pojecia, jak dlugo to potrwa, ale kocham wyznaczac sobie nowe cele i byc tak zmotywowana jak w tej chwili!
Teraz nawet mysl o tym, ze nie odwiedze Polski co najmniej przez najblizszy rok jakos specjalnie mnie nie dotyka.
Chyba wlasnie teraz, kiedy za tydzien minie juz pol roku odkad tu jestem, bedzie dosc magiczna data. Nie dosc, ze wszystko jest tak, jak powinno byc od poczatku, to w dodatku 4/09 o godzinie 9 zaczne pierwsze zajecia w college.
W koncu dopielam swego.
W koncu moge powiedziec, ze nigdy nie myslalam ze po tylu problemach wszystko bedzie okej.
Nie myslalam tez, ze kiedy ledwo skoncze 20 lat, bede zyla na wlasna reke, calkiem sama. Dosc dziwne uczucie, ale bardzo zadowalajace i podnoszace na duchu.
Wiec zajme sie realizacja tych rzeczy, ktorych bardzo teraz potrzebuje i za rok... ;> przekonam sie sama czy poszlo tak, jak to planuje dzis. :)