Nie rozumiem tego co sie wokól mnie dzieje... nie rozumiem nie rozumialam i nie zrozumiem.. moze kiedys.. jak juz bede stara i bede siedziala w fotelu z kotem na kolanach-symbol starej panny- to moze wtedy sie zastanowie nad tym co było i dojde do wniosku że jednak warto było dbać o siebie.. z drugiej strony nigdy tak nie bedzie bo nigdy nie jest tak jak sobie planujemy..
eh.. nie rozumiem siebie..
nikt mnie nie rozumie..
nie mam z kim o tym pogadac.. wszyscy sa zajeci soba.. nie maja czasu nawet na to zeby spojrzec w lustro.. zastanowic sie kim sa.. a ja wymagam od nich tego zeby przez chwile popatrzyli na mnie..
za duzoo..
za mało...
sprzeczność..?
świat jest pełen sprzeczności..
,, jest pora na wino, roze i pijanych przyjaciól.."
zastanawiający jest fakt że nawet jak bardzo czegoś pragne.. ale tak naprawde mocno.. to to sie nie spelnia... a to o czym w przelocie pomysle i co nie jest mi do niczego potrzebne od razu staje sie zmaterializowane..
gdy naprawde potrzebuje sie do kogos przytulić.. to nie moge..
a jak jest okazja.. no wlasnie.. okazja tonei to samo co potrzeba.. potrzeba bycia z kimś.. z kims kogo sie kocha... ale z kolei nigdy nie mozna być z kims kogo sie kocha.. to jest po prostu za bardzo nierealne...
i tak kolo sie zamyka..
chcialam dzisiaj kogos przytulic..
wczoraj tez..
jutro tez bede chciala..
i za rok..
i za 100 lat..
ciekawe kto to bedzie...
miś..?
moje dziecko..?
ktoś kogo kocham..?
nie mam dziecka..
nikogo nie moge kochać..
a przynajmniej nie moge sie do tego przyznać..
mam tylko misia...
****
Chciałabym tak spać.. spokojnie.. jak dziecko chociaż raz o niczym