chilout! rozjebany przez chorobę i wogole
ja piepszę, bosko!
to jest to do czego w życiu dążę! moje życie się dzisiaj zmieniło. I mógłbym teraz napisać wiele głupot kołaczących mi się po głowie, ale po co? Jaki to ma sens? Sens ma to, że było - w małym stopniu nadal jest - zajebiście. Nic innego się nie liczy. I ta głęboka czerń oczu! Wręcz podniecająca! Tak. Zdecydowanie do tego dążę.
Dobra, starczy pierdolenia xD
Jako iż dawno tu nie pisałem, powinienem teraz opisać jak zajebisty był koncert w piątek (o basenach już nie wspomnę), jak najebany się darłem do mikrofonu o cośtam (chyba żeby Padlina zagrała jeszcze jeden kawałek)(ze skutkiem pozytywnym ;D), przedstawić zdarzenia z całego tygodnia, poinformować Was iż się rozchorowałem, opowiedzieć jak bym się o mały włos utopił podczas jednej z tripowych podróży i wogole... Ale po co? xD
Jutro baseny 15.30, za wcześnie jak dla mnie (niemiłosierny upał) no ale co zrobić... widzimy się jutro :*