po solidnym kopie na zakopiańskich szlakach czas się zmierzyć z jazdą konną w ukochanym czarnym błocie:) a jeszcze wcześniej czeka mnie parę leniwych dni na mazurach, które chcąc nie chcąc muszę odhaczyć (jedynym plusem będzie mój hiszpański, za który zapewne się wkońcu wezmę z powodu nadmiaru nudy:p)
chyba jednak nie wszystko będzie takie, jak to zaplanowałam, ale jedno sobie uświadomiłam, w przyszłym roku trzeba własnoręcznie zarobić trochę kasy (a czasu będzie spooooro, jak nie 4 miesiące, to może i 16!;-)
skoro już mi dane zostały te dwa miesiące wolności przed urwaniem głowy biologią i chemią, to czas się wyszaleć;)
hyhyhy^^