Muszę sobie na przyszłość zanotować, żeby nie obiecywać szybkich wpisów. Nie wychodzi mi to, no nie wychodzi. A i tak pewnie mi nikt nie uwierzy, jeśli przyrzeknę, że naprawdę w marcu w moim brudnopisie miałam zapisane pół strony ;) Ale później musiałam się od tego fascynującego zajęcia oderwać a jak chciałam wrócić, to całą wenę szlak trafił. I tak pozostało to teraz. A właściwie to stanu z końca maja, bo też już miałam część wpisu, teraz dopiero, mam nadzieję w całości uda mi się napisać. Więc post będzie mieszany, co mi się tam przypomni to wsadzę gdzieś między jedno zdanie a drugie ;D A tak poza tym to rozładował mi się aparat, a ja jestem tak zabiegana (o ironio!), że nigdy nie miałam czasu podłączyć akumulatora ;) I w ogóle nie było ładnej pogody, żeby wyjść plener, więc wszystko czekało aż mi się cokolwiek zachce ;D Ale zdjęcie (robione jednak w domu ;D) już odleżało swoje kilkanaście dni w folderze, w słuchawkach śpiewa mi Enrique Iglesias, więc nie mam już wymówki, żeby ponownie przełożyć pisanie ;)
Co u mnie? Niby nic, a jednak wiele. Albo wiele a jednak nic. Zależy z jakiej perspektywy patrzeć. Czerwiec jest, pogoda za oknem miarowa, ale co mi po pogodzie skoro na uczelni sesja. Sesja czyli tak wiele do zrobienia, a tak mało chęci, żeby zacząć cokolwiek ;). Ale już jestem w połowie& tzn. ta łatwiejsza połowa jest za mną, teraz będzie gorzej. Czasem mam wrażenie, że powinnam sobie zacząć kopać dół pod uczelnią i się tam zakopać ;D Ale to tylko takie przebłyski czarnych myśli. Mam nadzieję, że jakoś to będzie. I to tak bardzo jakoś, jakoś. Na tyle jakoś, że wrzesień spędzę spokojnie odpoczywając ;).
Co jeszcze u mnie&? Tekst napisałam. W całości pierwszy w tym roku. W maju. Wstyd i hańba. Kilka lat temu w ciągu miesiąca byłam w stanie napisać 3, a teraz jeden na pół roku. Coś czuję, że brakuje mi bodźców emocjonalnych. Szczerze mówiąc i tak się cieszę, że dane mi było napisać ten jeden tekst. Ale się pocieszam zalążkiem czegoś nowego, co powstaje. A właściwie powstało, bo się nic nie zanosi na to, żebym to w najbliższym czasie skończyła. Tak czy inaczej, będę się musiała bardziej postarać, jeśli chcę mieć nowy tekst jeszcze w tym roku;).
Ciągle próbuje skończyć zaczęte jakiś czas temu projekty, ale marnie mi to wychodzi. Jakoś nie mam warunków do tego. Być może po sesji, będę mieć trochę wolnego, to uda mi się zmobilizować fizycznie i (przede wszystkim) psychicznie. Wtedy może, wybrane grono osób będzie mogło ocenić efekt ;) Że też mi się zachciało spełniać marzenia! ;D Jednak chciałam, to mam oby się tylko udało, bo to tylko krok w przód ;) Ale to dopiero dalekie plany i sama nawet nie wiem czy do końca wakacji dam radę się z tym wyrobić. Ilekroć myślę o tych projektach, które mam w planach i które stoją w miejscu, to kojarzy mi się motyw marności vanitas, tak wielokrotnie kojarzony z lekcjami w liceum. Czasem naprawdę mam poczucie (i wiem, że nie tylko ja), że się w danym miejscu marnuję, że powinnam być gdzieś indziej, robić coś innego. Bo kto mi powie, że wtedy byłoby dla mnie lepiej? Albo gorzej? Nikt. Bo nikt nie wie jakby wyglądało tamto życie. A to ja sobie wybrałam miejsce, gdzie jestem teraz. Ja wybrałam sobie łóżko, na którym śpię, znajomych, z którymi się spotykam, studia, na które poszłam. Nie jestem w stanie jednak zliczyć, ile razy zastanawiałam się, czy dokonałam odpowiedniego wyboru (no, może poza łóżkiem dla mnie jest idealne <3). Inni by mogli pomyśleć, że zwariowałam, że sobie ze sobą nie radzę, bo co 3 minuty zmieniam zdanie albo że po prostu jestem kobietą i nie wiem czego chcę. Sama nie wiem, która opcja jest najbardziej prawdopodobna. A może rzeczywiście zwariowałam? Nonsens! ;D. Jeśli nie sfiksowałam kilka lat temu, to teraz już mi to nie grozi ;). To takie paradoksalnie śmieszne, że człowiek zastanawia się niewiadomo ile czasu nad podjęciem decyzji, a za jakiś czas zaczyna powątpiewać w jej słuszność. Czasami aż człowiek nie wie, co ma rzeczywiście zrobić. Ale o tym pisałam w innym poście więc nie chcę się powtarzać ;).
I to tyle na dziś bo jakoś przeszła mi ochota na dalsze pisanie (jak zwykle brak weny twórczej), a nie chcę już odkładać tego posta o kolejny miesiąc. Najwyżej następny napiszę szybciej ;). See you soon ;*
18.06.2014