Żyjemy w świecie, gdzie nie ma dnia żeby nie pojawiły się wątpliwości. Gdziekolwiek, kiedykolwiek. Nie znam takiej osoby która by powiedziała "Nigdy w życiu nie miałam żadnych, ale to żadnych wątpliwości."
Naprawdę, wielokrotnie się zastanawiałam z czego wątpliwości się rodzą bo skoro podejmujemy jakieś decyzje świadomie i z pełną odpowiedzialnością przekonani na ponad 100% że to jest ta właściwa odpowiedź na nasze działanie, to dlaczego później pojawiają się wątpliwości czy ten wybór był na pewno trafny.
Miałam napisać tą notkę jakiś miesiąc temu ale jak zwykle mi się to troszeczkę przedłużyło.
To mi naprawdę weszło w nawyk.
Ale dziś o tym i o tamtym, czyli o dupie marynie jak zwykle ;d.
Tik-tok, tik-tok, tik-tok, tik-tok, tik-tok,tik-tok, tik-tok, tik-tok, tik-tok, tik-tok, tik-tok,tik-tok, tik-tok[, tik-tok, tik-tok, tik-tok, tik-tok,tik-tok, tik-tok[, tik-tok, tik-tok, tik-tok, tik-tok.
Ciągle tylko patrzę na zegar i sprawdzam ale czasu upłynęło od momentu kiedy ostatni raz na niego spojrzałam. Dużo czasu nie upłynęło.
Ale tak sobie ten czas leci, w swoim tempie które dla mnie i tak jest niewystarczajace bo są chwile które by mogły trwać wiecznie oraz takie które by mogły się w ogóle w tym czasie nie pojawiać.
Uwielbiam te momenty kiedy mam wszystkiego dość i niezważając na cokolwiek odwracam się tyłem do monitora, wyłączam lampkę, kładę nogi na łóźku i się patrzę w przestrzeń nie myśląc o niczym. Albo myśląc o lazurowym wybrzeżu lub urwisku skalnym. Uwielbiam te momenty kiedy w nocy siadam na parapecie przy otwartym oknie i mogę oddychać chłodnym, rześkim nocnym powietrzem słysząc w oddali odgłos jadącego pociągu.
Nienawidzę tych chwil, gdy muszę się z kimś żegnać, z czymś się zmagać psychicznie, trwać w oczekiwaniu na coś co być może nigdy się nie wydarzy. To są te momenty które chcę szybko wyrzucić z głowy ale zbyt często do nich wracam i je rozpamiętuję. Wielokrotnie sobie mówiłam żeby zrobić krok na przód i mimo że podnosiłam nogę i szłam kilka centymetrów w przód to jednak myślami ciagle byłam kilkanaście metrów w tył. To jest taka zapora która blokuje pójście w innym kierunku niż się iść powinno. Albo podświadomie odciąga nas od złego. Ale nad tym nie zamierzam się rozpisywać, nie dziś.
Czas mija, czas nas goni, czas nam umyka przez palce. Cóż nam pozostaje poza życiem dalej? Ile jeszcze rzeczy nas czeka? U mnie teraz coś się zaczęło dziać. Pomimo chwili przestoju gdzie już sądziłam że wszystko przegrane, coś się zaczęło dziać. I może będzie się ślimaczyć to mam nadzieję że w końcu będzie mi dane poznać zakończenie tego, nad czym obecnie współpracuję.
I mam nadzieję że gdzieś w tym nowym życiu, w nowym rozdziale który niedawno rozpoczęłam, będę mogła zostać na dłużej bo ostatnio zdecydowanie zbyt często zamykam jedne rozdziały a otwieram następne. No bo czy jest sens trwania w czymś co się co chwilę zmienia? Dlatego właśnie poruszyłam temat chwili, jej ulotności i chęci zatrzymania momentów na stopklatce. Być może teraz nie jest bajecznie ale póki co jest dobrze a to już jakiś plus. Grunt to myślenie pozytywne. Nie dołowanie samej siebie. Dostrzeganie czegoś innego niż samych szarych kolorów.
Stwierdzam że jest piękna jesień, tak kolorowa, tak różnorodna, tak ciepła, taka...idealna dla mnie a ja nawet nie mam czasu wyjść na spacer i nacieszyć oko kolorami a już tym bardziej porobić zdjęć na bloga. Ale już niedługo mam zamiar sobie wygenerować trochę czasu żeby znaleźć chwilę oddechu dla siebie. Wyjść. Oddychać. Pogrążyć się w marzeniach. I TRWAĆ .
20.10.2013