Pastwi się nade mną, pastwi się okrutnie.
Moja nowa kobieta. Gdyby chociaż zachował choć odrobinę serca, przecież wie, ze boli mnie to okrutnie i nigdy się od niego nie uwolnię, a jednak to robi, pastwi się, wbija mi nóż raz po raz. Myślałam, że choć przez chwilę coś czuł, że serce nie pozoli mu tego robić, czemu to robi? co ma na celu? I tak nigdy go nie znienawidzę, choćby nie wiem jak bardzo mnie zranił, nie wymażę z pamięci tych wszystkich pięknych chwil, które bolą jeszcze bardziej, gdy idę nocą przez miasto ze słuchawkami na uszach i słysze piosenkę 'you're so amazing just the way you are....' znów zaczynam ryczeć na, nie patrząc co czynię i jak to wygląda w oczach innych. A on widocznie dobrze się bawi. Jest podły, a ja wciąż go bronię, wciąż wierzę, że robi to 'na pokaz, specjalnie' przecież on ma takie dobre, wrażliwe serce, też chciałby kogoś pokochać, a zgrywa pierdolonego twardziela. I dlaczego wygląda wciąż tak cudownie, nawet na rozmytym zdjęciu? Dlaczego ma polo w paski, za którym tak tęsknię ;( ? Dlaczego bawi się dobrze moim kosztem, czy naprawdę chce mnie dobić jeszcze? Co ja Ci takiego zrobiłam ???? Co ???? nie zasługuje nawet na odrobinę 'żałoby' tylko tak od razu świetnie się bawisz? Nic dla Ciebie nie znaczyłam? Zupełnie nic?? :( Ja się nie bawię, nie umiem. Nie będe umiała, choćbym chciała. Wszyscy ponoć pytają o mnie, czy żyję, co robię, gdzie jestem. Zamknęłam się w 4 ścianach i nie chcę nic innego. Nie chcę nikogo widzieć, słyszeć, rozmawiać, nic nie chcę. Najbardziej nie chcę czuć. To tak boli, tak strasznie boli. Te wszystkie chwile, 'pamieć tak okrutnie nie kłamie, gdy przesuwa przed nami to co sprawia nam ból...'
Przecież ja się z tym nigdy nie pogodzę, nigdy nie zapomnę, nigdy, nigdy...
Za każdym razem gdy wstaję rano czuję jak moje serce jest pełne 'żałości' psychicznie tak i to od samego rana czuję coś takiego dziwnego, od razu po przebudzeniu taki 'szloch, zawodzenie' psychiczne czucie, że rzeczywistość nie jest taka piękna, że jego już nie ma, ze mam tylko misia... :(( Szczególnie gdy śni mi się wciąż i wciąż, jak się tego pozbyć, mimo, ze wcale tego nie chcę.
Dream Project - musze się czymś zająć. muszę choć przez chwilę o nim nie mysleć, ale jak skoro te wszystkie pisoenki, które tam śpiewam nic innego nie robią tylko przypominają mi o nim, nigdzie się nie mogę uwolnić, nigdzie, chyba tylko w niebie, o ile zasłużyłam, w co wątpie.
Co by było gdyby? Nienawidzę gdybania, ale co by było gdyby nie napisał mi maila, nie wpisał 'never' w opisie, dalej żyłabym ta nadzieją, że może kiedyś się uda, ale miałabym spokój ducha, wpisywałam bym na fejsie wszystkie posty dajace do zrozumienia, że tęsknię i tyle, kiedyś pogodziłabym się z tym, ze się nie odezwał, że nie zakończył nic, zostawił furtkę, i to on sam zaczął, a przecież nie musiał. Ja się nie odzywałam słowem bezpośrednio, dawałam mu do zrozumienia, ale nic konkretnego do niego personalnie - nie. A on musiał to zrobić, jak gdyby nigdy nic wyłowił się z tych swoich 'problemów' które zwą kobiecym imieniem, a jakże.. INTUICJA! I bez skrupułów zaczął wracac do życia, porzucając ją, biorąc się za mnie i po co? Skoro miał wątpliwości od początku, 'bo nie bez powodu danie sobie szansy trwało tak długo' głupszej rzeczy w życiu nie słyszałam. To po co ??? po co??? naprawdę jesteście wszyscy takimi skurwielami? Jakie wątpliwości? Co to za dziecinne tłumaczenie, zadnych konkretów owijanie w bawełnę, to nie facet to ciepłe kluchy, flaki z olejem!
A ja je tak kocham...
Czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie? Czym? tym, że Cię tak bardzo pokochałam? tym sobie zasłużyłam? Nigdy nic Ci nie zrobiłam, nie okłamałam, nie zdradziłam, nic. A Ty mnie tak traktujesz? Tak jest Ci 'wszystko jedno' z tym co się ze mną dzieje, nie czujesz żadnego poczucia winy, że zmarnowałes mi całe życie i sobie tak po prostu nic z tego nie robisz? bawisz się świetnie, a ja tu umieram. I wcale nie oczekuję, zebyś był smutny i przygnębiony, bo to w końcu Ty wybrałeś, ze tak ma być, ale czemu dajesz mi wciaż do zrozumienia, że jest Ci zajebiście, ze jak to Ty sie nie bawisz świetnie, ze masz wyjebane na wszystko i czujesz się z tym cudownie. Tak szybko Ci przeszło ?? Tak szybko? A w ogóle przyszło? jak gdybym nic kopletnie dla Ciebie nie znaczyła, jakbym była ostatnią dziewczyną, która zasługuje na odrobinę szacunku przez wzgląd na to co było, co było dobre... jak sam mówiłeś.... Nigdy nie powiedziałeś na mnie złego słowa, nie kłóciliśmy się, zawsze byłeś taki dobry cudowny, pięknie mówiłeś i mówiłeś prawdę, bo po co miałeś ściemniać? Przeciez nic Ci nie zrobiłam. Jestem niewinna! Nie miałeś się za co na mnie mścić, nie masz dalej. Nikt nie widział moich facebookowych wpisów, nie chciałabym nawet, żeby ktokolwiek je zobaczył, jak cierpię.
przeraża mnie jak szybko anonimowa osoba staje się bliską, a bliska anonimową... :(
a teraz co? Nagle się nie znamy, tak po prostu wszystko przekreślone, wymazane??Nic nie zostało, zadne wspomnienie, żadna chwila nie była dla Ciebie ważna? A nasz pierwszy pocałunek :( Chyba nie :( Nawet nigdy nie zasłużyłam na buziaka w opisie, a ona tak, nawet jezeli byłes znów z nią chwilę, to zasłużyła, a ja męczyłam sie przez ostatni rok, walczyłam jak lwica, starałam się i to wszystko na marne???
Może sęk w tym, żeby przestać Cię kochać, może wtedy zacznie Ci zależeć?
Nie mam siły już....
nie daje rady....
jak zrobić sobie coś nie czując bólu?
Jestem tchórzem, nie chcę tego czuć , to mnie zabija....
Zabija..........