Na początku chciałabym podziękować mojemu...ekhem...menadżerowi Bartoszowi za opiekę w dniu dzisiejszym i nową bluzkę :P
Jaaaa!!! Dzisiejszy dzień to był odlot...okazało się, że w stresie nawijam po angielsku jak maszyna :P
Kocham murzynów! Tylko po jakiego grzyba oni z USA przyjeżdżają do Berlina? (Kasiu...masz szansę zapolować:p)
W poniedziałek wszystko będzie jasne...