Zostaw mnie, nie kuś, nie mów,
nie wołaj
Daj skołatanym myślom
odpocząć, już pora
Oddaj choć moment, nie widzisz,
że tonę?
Pozwól mi usnąć chcę wyrwać
się koniec
Nie chcę już, o nie, me oczy
zmęczone
Tętno zbyt szybkie, wysycham,
płonę,jak
gąbka chłonę, choć nie chcę,
bo cierpię
Boli mnie serce, łeb pęka, weź
mnie
Wiesz nie odejdę, daj chwile
wytchnienia
Chwila nie zmienia twego stanu
skupienia
Bez znieczulenia zabijasz mnie,
nie mam
Szans na obronę wiec wracam
pochłonę
Wszystko co oddasz, mnie zmusić
nie można
Do znienawidzonych doznań
rozczulać, jak można?
Tak żyć, weź mnie zostaw, daj
spokój w końcu
Nie odbieraj wszystkiego, ja nie
chcę tego
Zbyt wiele złego, nie chcę być
twym kolegą
Proszę cię kurwa, błagam, nie
rób mi tego
Są chwile, gdy samotnie spadam
w dół
To są dni, kiedy nie mam sił,
świat pęka w pół
Nikt nie wie kim jestem, dokąd
idę czy jeszcze
Dziś samotny stoję przed tobą
Ciągle jeszcze żyję, wierzę i
jestem.