obraz z telewizora odbija mi sie na lydce, a to tylko nowy peeling, ktory sklada sie z olejkow i kawałków MUSZELEK. nie musze nakladac mleczka, mimo dwoch tygodni smazenia sie na sloncu, chodzenia po polu i plywania w jeziorze.
Patrze w lustro i mimo, ze szykuje sie juz do snu jakos podejrzanie ladnie wyglądam. moze to resztka dzisiejszej fryzury.
zakrecilam loki na jedwabny wałek i wyszly mi wysmienicie. wygladaly pieknie. pieknie konponowaly sie z moimi dzisiejszymi piegami.
sukienka którą miala idealnie sie ukladala, ale musiałam uspokoic ją koszulą, bo dekolt ma niesamowicie nieodpowiedni.
pomagalam dzisiaj ogarnac koledze z RW ogarnac sprawy w dziale, bo zostal sam i czulam sie jak taka asystentka z filmów. nie TYCH filmów, tylko takich romansideł, gdzie laska wykonuje malo skomplikowaną pracę, ale jest mega doceniana, bo niczego bez niej nie ogarniają. chodzilam, zalatwialam, drukowalam, jezdzilam nawet z wozkiem xD zmeczona jestem i bredzę.
zeby nie bylo tak kolorowo, nie zadzwonil mi budzik i bylam w pracy 5 po 8, a chcialam byc wczesniej. wstalam 7/20, a budzik mialam 6/20. wiec tak w sumie to wlasciwie teleportowalam sie do tej pracy. a prrzypominam, ze do pracy pakuje sie rano i ubrania wybieram tez rano. drugi argument moze nie brzmi powaznie, ale moje ubieranie sie jest gorsze niż Britney przegladajaca sukienki w swojej szafie.
rozwaliłam sobie kostkę jadac do pracy, ale to w sumie nie robi mi wiekszej roznicy, bo mam nogi pocięte żyłkami, komarami, gzami i nawet szerszeniami.
postanowilam, ze pozbede sie rodzicom gniazd szerszeni z dachu. no i tak zrobilam. ale pod sam koniec obrocilam sie w nieodpowiednim momencie i dziabnely mnie dwa razy w udo i dwa razy w dłoń przez rękawicę. z dloni wyssalam jad wiec spoko, ale do uda nie sieglam i mialam placka wielkosci dloni, na ktorym mozna zrobic jajko sadzone.
szkoda, ze pousuwalam wczesniejsze wpisy. chcialabym poanalizowac sobie je pod katem ADHD.