"Sarkazm to ostatnia deska ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni."
"- Gdybyś ty mógł zajrzeć w moją przeszłość, dotykając jedynie moich pleców, też by ci było ciężko oprzeć się pokusie.- Mnie trudno trzymać łapy z dala od ciebie bez takiego dodatkowego bonusu."
"- Zagrasz?- Nie mogę - Odpowiedziałam Pachowi.- Jeśli wygram - oświadczył, jakby nie przyjmując do wiadomości odmowy - powiesz Elliotowi, że coś ci wypadło i jesteś zajęta do końca wieczoru.Był tak arogancki, że nie mogłam się opanować:- A jeżeli ja wygram ?Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.- Bez obawy."
"Niektórzy ludzie pragną tylko tego, czego nie mogą mieć."
"Niektóre prawa są po to, żeby je łamać."
"(...)Chłopiec już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy być zniszczonym."
Anioł uśmiechnął się, ale bynajmniej nie przyjaźnie.
"oko za oko"... chyba tak brzmi kredo upadłych aniołów, prawda?
Hank nie wiedział do końca, czy opanowanie anioła imponuje mu, czy też go drażni.
Bo nic nie umacnia męskiej przyjaźni, lepiej niż wspólnie dokonana zbrodnia - i to krwawa.
-Nie przyszedłem tu, by pertraktować.
-Nie jesteś do tego zdolny.
Hank chciał krzyknąć, lecz na jego szyi zacisnęła się pięść przeciwnika. Kopnął go w nogę, lecz na próżno, bo anioł był znacznie silniejszy. Próbował wymacać w kieszeni przycisk alarmowy, ale też bez skutku... Anioł odciął mu dopływ tlenu. Pod powiekami Hanka rozbłysły ogniste plamy i poczuł ucisk w piersi, jakby przygniatał go głaz.
[...]
-Jeśli dziewczyna odejdzie w ciągu najbliższych paru minut, zginiesz szybko. Jeżeli potrwa to choć odrobinę dłużej, pomału rozszarpię cię na strzępy. I wierz mi, że będę się delektował twym najcichszym jękiem.
Padły słowa pełne brawury, której Hank zazdrościł aniołowi i którą jednocześnie gardził.
-Nigdy nie zapomnę, jak głośno krzyczała, gdy ją wlokłem. Wiesz, że wołała twoje imię? Bez ustanku. Mówiła, że po nią przyjdziesz. Było tak przez pierwszych kilka dni, rzecz jasna. Sądzę, że powoli zaczyna oswajać się z myślą, że mi nie dorównujesz.
Zbudziłam się zaledwie przed kilkoma minutami, wprawdzie rozkojarzona, ale nie g ł u p i a.
Mogłam się przed nim rozryczeć, ale wyrzygać - nigdy.
Może i się zmieniłam, ale nadal jestem s o b ą.
-Dałam sobie spokój z facetami. Jak mi się zachce marzyć romans, zawsze mogę pooglądać seriale. [Vee]
Obracając się na wznak, spojrzałam lekkim zezem na sufit, aby podejść swoją pamięć, zaskoczyć ją, kiedy nie czuwa. Gdy mi się to nie powiodło, spróbowałam metody bardziej radykalnej. Zaczęłam walić głową o poduszkę, próbując na siłę wydobyć jakiś obraz.
W tej chwili zajadła kłótnia zrobiłaby mi lepiej, niż opanowane współczucie.
-wygląda na to, że trochę się spóźniłam na imprezę "trzeba to obgadać".
Przewracając kartki notesu, który przyciskałam do piersi, udawałam, że szukam czegoś niesłychanie istotnego. Był to niemy komunikat "wcale was nie zauważam".
Wtem dotarło do mnie, że film wcale mi się nie urwał. Jego akcja toczyła się dalej.
Marcie i ja nigdy w życiu nie zainteresowałybyśmy się tym samym chłopakiem. Atrybuty, które ceniła, takie jak powierzchowność, tępota i egoizm, nigdy nie wzbudzały we mnie zachwytu.
To moja propozycja, możesz ją przyjąć, albo nie.
Co prawda nie przypominam sobie ostatnich pięciu miesięcy, ale szesnaście lat, które przeżyłam do dnia uprowadzenia, wryło mi się w pamięć bardzo mocno. W tym również jedenaście lat naszej znajomości.
-Nikt nie okłamuje Gabe`a. Jak Gabe każe pannie uciekać, to powinna tak zrobić. Inaczej Gabe się gniewa. A to źle, bo Gabe jest porywczy. Porywczy to mało powiedziane. Kumasz?
Dostałam gęsiej skórki,gdy mówił w trzeciej osobie, nie miałam jednak zamiaru mu tego wypominać. Instynkt podpowiadał mi, że Gabe nie lubi też, kiedy się go poprawia.
Nie byłam pewna, czy bardziej przeraził mnie we własnej osobie, czy grizzly.
-A więc policja? Pewnie nieoznaczone auto. Mogę ich przekonać, że skręcili nie tam gdzie trzeba...
Gabe zręcznie wywinął kilka razy łomem.
-Mogę ją przekonać, by trzymała jęzor za zębami.
Mężczyzna omiótł spojrzeniem skólonego B.J.`a
-Tak, jak przekonałeś tego tam?