dziaisj wolne : ) wstałam o 11:40 . mama zapytała co chce na śniadane. Czułam od kuchni zapach że obiad sie szykuje , więc grzecznie odmówiłam śniadania i poczekałam 2 godziny na obiad : ) jestem dumna ze w tym (niewielkim) czase nic nie podjadałam : ) napiłam się tylko łyk coca coli :c ale to ta na poruszenie żołądka :3 a z tymi "przyjaciółmi" to chyba miałyścia recje... nie są one prawdziwe ... troche sie pokłóciłysmy.. o drobiazg, ale usłyszałam tylko ,e jestem samolubna, zadufana w sobie, nietolerancyjna i nie szanuje innych ...
całą noc płakała, i zastanawiałam sie czy tak jet ze mną naprawde... przez całe życie staram się być tolerancyjna , zawsze szanuje czyjeś zdanie , ale może zeczywicie jestem zadufana w sobie i samolubna jeśli tak myśle ... może to są fałszywe przyjacółki.. ale kocham je... :c dlatego zrobie dla nich dobrze , usunę się w pewym sensie z ich zycia . ehh...
bilans:
- obiad: ziemniaki, pół kotleta sojowego, troche fasolki szparagowej , mizeria.
- mały lód bambino .
- troche budyniu
- mała kanapeczka z ogórkiem
postaram sie już nic nie zjeść ... a jeśli już nie bd wytrzymywała to skubne sobie suszoną śliwkę lub poczytam w internecie i zrobie jakiś pyszny, z samych owoców koktajl wyszczuplający : )
dziaisj się chyba nie bd ważyć. a od jutra zacznę wstępne 2 tygodnie bez słodyczy :)
chudego : *