Dzisiaj z rana uległam pokusie i się nawpierdalałam -.- Mhm, a minął niecały tydzień. Ale później miałam przynajmniej wyrzuty sumienia i poszłam poćwiczyć na rowerku i straciłam 502 kcal, ponoć, więc w sumie wyszłam na + i spaliłam wszystko co zjadłam. Najtrudniej jest mieć silną wolę. Dobra, nie ma opierdalania sie, do wakacji jakoś trzeba wyglądać i naszczęście wracam do wagi. Kiedyś ważyłam 86, później udało mi się schudnąć do 80, następnie powrót do 84(na co sobie już więcej nie pozwolę!) i aktualnie jest 82 a moim celem jest, żeby na wadze ukazała się pierwsza 6, może to być nawet 69kg, a będę cholernie szczęśliwa.
A Wam jak idzie?:)