Po tym zajebistym śniadanku zjadłam trochę młodej kapustki i więcej już nic nie zjem. Nic do końca dnia.

Mam ochotę gdzieś wyjść, ale szykuje mi się cały dzień w domu.

Mam ochotę na szejka, czy loda jakiegoś.. Jest tak gorąco..

Wczoraj czułam się ze sobą świetnie, serio :> Tak szczupło i lekko, brzuch miałam płaski aż do nocy, gdzie się nawżerałam jak dzika świnia. Straszna burza wczoraj była, akurat wracaliśmy z monopola, jak zaczęło lać i piorun walnął kilkadziesiąt metrów od nas. To było straszne, zrobiło się jasno jak w południe, a zaraz przyszedł grzmot.. Jakby było trzęsienie ziemi :> Odcięło prąd na ulicy, a my w tych ciemnościach co chwilę przerywanych potężnym błyskiem biegliśmy do samochodów :D

Chciałabym już być szczupła, widzieć chociaż te 64 kg, które są moim pierwszym celem. Dziś już nie jem nic. Za kilka godzin pojedziemy chyba nad jezioro, a później chyba na rolki :) Tak, tak bym chciała.

Jutro pracuję. To dobrze. W pracy nigdy nic nie jem, nie mam na to czasu ani ochoty.

Uwielbiam przeglądać Wasze blogi. Czytam wszystkie notki dziewczyn, które dotarły do celu lub tych, które uczyniły już spore postępy i zjada mnie taka cholerna zazdrość.. Motywuje mnie to, bo chcę osiągnać to, co wiele z Was. Mam nadzieję, że mi się uda.

Chcę być szczęśliwa..