Rozdział 35
Ela wstała rano, prawie całą no nie spała. Od 6 leżała na łóżku i czekała, bo odwiedziny w szpitalu zaczynają się od 9. Chciała spotkać się już z przyjaciółką, porozmawiać, albo chociaż pomilczeć razem. Nie będzie zawracać jej głowy swoimi problemami, ona ma swoje i to dużo poważniejsze. Nie mogła nic nie robić i leżeć w łóżku, więc wstała, umyła głowę pomalowała się, ubrała. Patrzy na zegarek, wskazuje 7. Nie wie co ma zrobić ze sobą w te dwie godziny, nie może myśleć, chce się czymś zająć. Posprzątała w domu i wyszła się przejść, kupiła prezent dla Żeli - Misia i ruszyła do szpitala. Rozmawiała z lekarzem i pozwolił jej wejść do Sali Żeli. Przyjaciółka leżała nieruchomo, miała podpięte różne kroplówki i wyglądała blado, była cała poobijana. Ela cichutko podeszła do niej i usiadła na krawędzi łóżka, miała łzy w oczach. Myślała, że już nie będzie płakać, w ostatnie dni wypłakała chyba całą wodę z organizmu, ale jednak jej oczy zaszły mgłą, przetarła szybko łzy, a Żela przekręciła delikatnie głowę, spojrzała na przyjaciółkę i uśmiechnęła się delikatnie, Ela odwzajemniła uśmiech i przetarła łzy z policzków. Siedziały chwile w milczeniu, złapały się za ręce.
- Jak się czujesz? - Zapytała Ela i gładziła jej dłoń.
- Bywało lepiej - powiedziała i uśmiechnęła się.
- Wiesz, że...- Magda była speszona i nie wiedziała jak to powiedzieć.
- Wiem Madziu i będzie dobrze, jestem z tobą
- Wiem, że jesteś. A wiesz co jest najgorsze i o co mam pretensję do siebie -powiedziała Magda i łzy leciały jej po policzkach.- Wczoraj powiedzieli mi, że straciłam dziecko, a ja poczułam ulgę. Rozumiesz? Ja kochałam już to dziecko, a i tak poczułam się lepiej, wiedziałam, ze problem się rozwiązał. Nie powinnam tak poczuć Ela też nie powstrzymywała już łez, płakały razem.
- Nie możesz siebie za to winić, to nie twoja wina. Widocznie tak musiało być.
- To przez mnie, nie chciałam dziecka i spełniło się moje marzenie.
- Nie mów tak, wybrałaś je. Mama kazała ci brać tabletki, nie wzięłaś. A to był wypadek.
- Wracałyśmy z USG. Widziałam już go. Taki malutki we mnie - Magda złapała się za brzuch i milczały, Ela siedziała obok i obejmowała rękami zapłakaną Żelę.
- Chłopaki wiedzą? -Spytała Żela, a Ela pokiwała głową.
- Dobra koniec rozklejania się. Będę silna, chociaż poczucie winy mi zostanie. Już zawsze będę pamiętać o Alanku. Już przygotowałam się, że będę matką, cieszyłam się, widocznie życie ma dla mnie inny plan.
- Teraz mówisz jak Żela - Ela uśmiechnęła się i Magda odwzajemniła uśmiech.
- A jak z Łukaszem, lekarz mówił mi, że siedzieliście tu cały czas przy mnie. Dziękuję.
- Zawsze jesteśmy przy tobie, nawet nie wiesz jak się baliśmy o ciebie.
- Mów co się dzieje, wiem, że coś cie gryzie.
- Moja przyjaciółka jest w szpitalu, dzieje się coś.
- Przestań, mnie nie oszukasz- Ela potrzebowała się wygadać, wiec opowiedziała Żeli wszystko od początku, o miłych chwilach z Łukaszem i o wczorajszym wydarzeniu.
- Dlatego cie ostrzegałam przed nim.
- Ale ja jestem głupia i musiałam zrobić po swojemu. Kocham go chyba, ale on woli wódkę ode mnie.
- Mówisz jakbyś go nie znała
- Ale było inaczej na początku.
- Na początku zawsze tak jest. Stara się, teraz to będzie chodził z kolegami, wyłączy telefon, bo nie chce być kontrolowany, ciągłe kłótnie. Nie będziesz wiedziała ani gdzie jest, ani z kim. A spotykać to się będziecie raz w tygodniu.
- Skąd wiesz to wszystko ? - Ela spojrzała na Żele, a ona przewróciła oczami.
- No co ty gadasz? Ty z nim? Dlaczego?
- Bo był nieziemsko przystojny. Umiał podejść dziewczynę, był miły, pewny siebie i z wielkim poczuciem humoru.
- Nie wiedziałam, nie powiedziałaś mi nic.
- Bo to było dawno, a poza tym obiecaliśmy sobie, że nie powiemy nikomu. Nie chciałam mieć miana jednej ze zdobyczy Łukasza, która porzucił jak mu się znudziła.
- Tak będzie też ze mną? Zostawi mnie?
- Nie wiem, długo się o ciebie starał. Zawsze leciał na łatwiznę, zaliczał i zostawiał.
- To nieźle się wpakowałam, ale będę mądrzejsza. Zostawię go.
- Będzie dobrze, musi. I ze mną też Żela pogłaskała się po brzuchu i dalej siedziały w milczeniu