Kompletnie nie wiem, jak mam zacząć ten monolog, żaden układ liter mi się nie podoba i ciężko mi okiełznać myśli i skupić się na jednej rzeczy. Co chwilę nerwowo sięgam po kubek z herbatą i powoli docieram do momentu, w którym nie pociagnę kolejnego łyka i z rozczarowaniem na twarzy sięgnę po Mountain Dew, które tutaj zostawiłaś. A jak już je wypiję, butelka zapewne wyląduje u mnie na półce, tam, gdzie trzymam wszystkie drobiazgi. Wiesz, że to lubię i zatrzymuje nawet najmniejsze pierdółki. Co dziwne, jak zaczynam myśleć o tym swoim małym azylu dla pamiatek, od razu mam przed oczami ten taki śmieszny papierek, który jest przy bletkach. Pamiętam, kiedy mi go dałaś, w jakich okolicznościach, jaka była pogoda, która była mniej więcej godzina i w co byłam ubrana. To troszkę niezwykłe, że pamiętam niektóre drobiazgi, a poważniejszych rzeczy spamiętać już nie umiem.
Dzisiejsza dziesięciominutowa podróż pociągiem w Twoim towarzystwie dała mi całkiem dużo pozytywnych myśli i emocji, które niestety nie rozpostarły skrzydeł do samego końca, ale dały o sobie znać. Kiedy trzymałam Cię za rękę i patrzyłam za okno, na niebo, na dachy od których odbijały się promienie słońca, na drzewa rosnące przy drodze, a nawet na brzydkie, przestarzałe budynki, czułam, że to jest chyba ta upragniona wolność, którą koniecznie chcę z Tobą przeżyć. Chodzi tu o ten moment, kiedy wsiadamy do pociągu z myślą "czy oby na pewno wszystko wzięłam?", siadamy na miejscach najprawdopodobniej objętych rezerwacją i po prostu... mkniemy przed siebie. Nawet, jeśli znamy cel naszej podróży, to i tak sam fakt tego, że mi towarzyszysz jest jednym z najprzyjemniejszych uczuć na świecie. Wiem wtedy, że kiedy usiądziemy za jakiś czas przy stole, pijąc kawę i narzekając na brak papierosa ("Miś, dlaczego my rzuciłyśmy to palenie? Boże, ale my jesteśmy głupie...") i którąś z nas nagle najdzie to wspomnienie, przypomną nam się widoki zza okna, to, jak trzymałyśmy się za rękę i to ile było w tym miłości, choć to przecież tak drobny gest. Nie wiem, czy było to spowodowane tym, że nie widzialam Cię bardzo długo i tęskniłam, przez co miłość do Ciebie wręcz mnie rozpierała, czy samym faktem, że kocham podróże pociągiem, a podróżowanie z kobietą swojego życia dodało mi czegoś, czego do tej pory w tych podróżach mi brakowało. Nie wiem, ale chyba nie chcę wiedzieć. Chcę pamiętać to wspomnienie takim, jakie po prostu było i nie wiedzieć, skąd coś się wzięło.
Wiem jeszcze jedno.
Wiem, że mimo, iż jesteś daleko i że nie zawsze mogę złapać Cię za rękę, to zawsze będę Twoim Aniołem Stróżem, który na dobranoc daje Ci buz w czoło.
I przepraszam miś, ale chyba jednak wyjdę na tego papierosa.
Kocham Cię najmocniej.
Twoja Sake.