No teraz to chyba pewne, że nie ja jestem na zdjęciu.
Jest do dupy - mam indywidualne konsultacje z doktorem, którego nie chciałam już więcej widzieć. Cóż... kazał mi poprawić pracę pisemną. Jestem tak wkurwiona, że będę jej bronić jak lwica.
Poza tym, w poniedziałek mam egzamin z ghjp. Pół semestru gadaliśmy o dupie maryni, a teraz muszę wyszukiwać odpowiedzi niewiadomoskąd :D Jeszcze z dwa tygodnie temu wyjechał z tekstem "nic się nie uczycie, słabo to widzę. nikt nie zaliczy". No cholera jasna :D
We wtorek historia i w czwartek angielski.
No nic, pocieszyłam się ciastkami.
W przyszły piątek wyjeżdżam do pracy, bleeeh
Jak przeżyję ten tydzień... to zacznę żyć
a jak nie - zamawiam 10 ton piachu na łeb :D