Tak ogólnie, tracę kontakt z rzeczywistością.
Zatracam się.
Znowu i znowu.
Ciągle.
Gubię słowa, nie pamiętam już jak chodzić.
Ale... Przecież nie muszę umieć.
Ciągle łapię się na robieniu pewnych rzeczy jak Ty.
"O nie, ona by tak właśnie powiedziała", "o nie, ona by się w ten sposób uśmiechnęła", "o nie, w tym momencie też by się potknęła".
Łapię się na nałogowym myśleniu o niej, chociaż wcale nie chcę o niej myśleć.
I zamknęła mnie na tydzień w pudełeczku w kształcie serca.