Zły humor ciągle dotrzymuje mi towarzystwa.
Ryj spuchniety od tygodnia, co najmniej jakby mnie ktoś pobił, strasznie boli...
Od soboty słynna sesja a uczyć się nie chce mi się wcale, dalej nie wiem co ja robię na tych studiach.
W pracy do dupy, czyli bez zmian od dwóch miesięcy. Planów na sylwestra dalej brak ale chociaż Miś ma pracę, która chyba na prawdę mu się podoba, co mnie ogromnie cieszy.
Wszystko mnie wkurza, potrzebuje wolnego żebym mogła przespać połowę swojego życia.
Oby w sobotę i niedzielę jakoś poszło, później będzie z górki