Praca, praca i jeszcze więcej czasu w pracy. W weekendy szkoła od rana do nocy. Wieczorami siłownia, gdzie pozbywam się reszty energii i kolejnego dnia robię to samo. We wszystkim znajduję trochę czasu dla Misia i znajomych, chociaż w ciągu ostatniego miesiąca mam go zdecydowanie za mało. Taka moja życiowa rutyna. Marzy mi się kilka dni wolnego, kilka dni tylko dla siebie. Przespałabym wtedy cały dzień.
Moje urodzinowe marzenie się nie spełniło ale jakoś daję radę. Muszę...Już tylko 10 dni i wszystko wróci do normy a całe zmęczenie minie. Gdybym mogła wybierać i wybiegać czasem w przyszłość chciałabym 6 listopad. To będzie na pewno dobry dzień i na pewno najpiękniejszy prezent (po)urodzinowy jaki mogłabym dostać. Już nie mogę się doczekać.
Koniec uzalania się nad sobą, trzeba spiąć dupsko i działać dalej. Nic się samo nie zrobi. :)
Najważniejszy, już na zawsze P. <3