A Ty, ciągle myślisz, że możesz, że masz bezsprzeczne prawo istnienia w moim życiu. Że zawsze Cię przygarnę, tak jak Ty to robiłaś - płaszczyłaś się, wybaczałaś wszystko, zapominałaś.
Ja nie umiem. I cóż, chciałabym, wiesz, tak na prawdę
móc pomyśleć i się załamać, cierpieć z miłości
swoim cierpieniem wynagrodzić Ci Twoje dawne,
które zadawałam
wbijając nóż, ciernie, igły i kolce, wszystko
w Ciebie, jak popadnie, jak najgłębiej, jak najboleśniej
ale nie umiem, nawet wynagradzanie eks cierpienia mi nie wychodzi
bo mojej miłości nikt nie dostanie
żadna żywa osoba, żaden człowiek, kobieta czy tam mężczyzna.
Zablokowałam się już dawno temu.
Nie zobaczę jak się spalasz, bo będę zakrywać oczy jak najmnocniej. A Tobie nawet nie przyjdzie do głowy, jak bardzo chciałabym Ciebie potrzebować.