kiedyś usłyszałam, że jeśli czegoś bardzo pragniemy to cały wszechświat będzie nam pomagał, żeby to się spełniło.
nie wierzyłam.
tak samo jak w to, że najpiękniejsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, kiedy najmniej się ich spodziewamy.
w te słowa też wątpiłam. aż tu nagle..
aż tu nagle okazało się, że marzenia się spełniają, a przynajmniej w takiej części, że wywołują ogromny uśmiech na twarzy, motylki w brzuchu, radość i łzy szczęścia. że w momencie, kiedy najmniej się tego spodziewamy, kiedy myślimy, że to przecież się nie może wydarzyć, to się dzieje. a to budzi jeszcze większą wiarę w człowieku. i nadzieję, że jednak może kiedyś będzie jeszcze tak najbardziej cudownie jak tylko się da. chociaż i obecny stan rzeczy także daje wielką motywację.
zaczynam powoli wierzyć, że codzienna modlitwa przed snem, ogromna wiara, nadzieja i miłość wypełniająca serce
mogą zdziałać cuda. bo jak inaczej mam to wytłumaczyć.?
i tym razem było jeszcze piękniej, jeszcze lepiej, jeszcze wspanialej, jeszcze bezpieczniej, jeszcze cudowniej..
i pozwolę sobie Ciebie Kochana zacytować: 'a najpiękniejsze, że to nie kwestia posiadania.'.
bo to nie jest kwestia posiadania, to kwestia obecności, kwestia dotyku, kwestia bliskości, kwestia uczucia..
i znów krzyczałam, biegałam, skakałam, krzyczałam, płakałam ze szczęścia.
znów pozytywnie oszalałam za sprawą jednego, pozornie nic nie wnoszącego zdania.
tylko, że to zdanie tylko dla innych jest zwykle, a dla mnie jest magiczne..
i cóż mogę więcej..?
dalej wierzyć, marzyć, czekać, być..