dziękuję. za każde słowo. i każdy gest. i każdy uśmiech. i każdo spojrzenie..
kolejna sytuacja, która potwierdziła mi, że w życiu nie można mowić 'nigdy'.
niesamowitym jest to, jak rzeczywistość może nas zaskoczyć. i o dziwo tym razem pozytywnie.
nie wierzyłam, bo zmieniłam się w okropnego pesymistę.
do ostatniej minuty myślałam, że to sen, że jakieś beznadziejne wyobrażenie.
do ostatniej minuty zadręczałam się, że to by było za piękne, aby było prawdziwe..
ale..
tym razem jednak okazało się inaczej..
i było najlepiej, najpiękniej, najcudowniej..
i chciałabym tak trwać w nieskończoność.
chciałabym, żeby te minuty trwały godzinami, a godziny dniami, a dni tygodniami..
i chciałabym codziennie zasypiać i budzić się z tak wielkim uśmiechem na ustach..
i z tą świadomością, że..
ale z tą świadomością kilkunastu godzin szczęścia nic nie jest strszane..
bo są tacy, paradoksalnie, niezniszczalni, ale słabi ludzie,
którym żaden pstryczek nie zabroni
marzyć, wierzyć i mieć nadzieję..
tak, chciałabym znów z tego powodu krzyczeć i skakać ze szczęścia.
przeogromnego szczęścia!