świt końca dobiegłszy nie znalazł granicy. z nieba niewidzialne znaki wzburzyły fale, smak słów pieści oczekiwane jutro. umysłu sekretny zakamarek niesfornym myślom dający schronienie żyjąc w objęciach słodkiego zapachu i uśmiechem dzieląc się ze zwierciadłem niesprawiedliwej fortuny - każe kratery cieni za nieuzasadnione momenty zwątpienia.
pleść rymy, wśród których zaklęte istnienia prawidła, przefruwać między snami, zahaczać o chwile na drżeniu wsparte.
być wciąż i bardziej, na dziś i do końca
na tym własnym kawałku podłogi