Jak zapewne się domyśliliście znów się spotykamy. Od ponad miesiąca jesteśmy szczęśliwą parą i mam nadzieję, że będzie tak jeszcze przez dłuższy czas. William nawet już zaproponował mi wspólne mieszkanie, ale ja wole na razie zostawać u niego od czasu do czasu na noc. Tak moim zdaniem jest bezpiecznie, a my mamy jeszcze czas na takie rzeczy. Niedawno zmieniłam numer, uwalniając się tym samym od Gabriela, który po naszej ostatniej rozmowie dał mi spokój. No jeszcze jedna ważna sprawa, Kate i Ethan sie rozwodzą. Kate stwierdziła, że jednak nie chce mieć takiego męża i postawiła sprawę jasno. Nawet wywaliła go z domu, ale na nim chyba nie wywarło to żadnego wrażenie, bo znalazł już sobie nową pannę. A przecież kochał mnie i co ja teraz biedna pocznę ? Uśmiecham sie sama do siebie, zdają sobie sprawę z komizmu całej tej sytuacji.
Żegnam się z Willem i wysiadam z samochodu. W butiku jest już Kate, która uśmiecha się do mnie stojąc za ladą.
-Przepraszam, kochana za spóźnienie, ale budzik nam nie zadzwonił...Chce jej wytłumaczyć,lecz ona macha lekceważąco dłonią.
-Daj spokój, nie ma o czym gadać. Całuje ją w policzek i wchodzę do kuchni, a za mną blondynka.
-Musi Wam się świetnie układać. Rzucam jej pytające spojrzenie. No skoro się spóźniasz, to dużo czasu spędzacie w łóżku. Śmieje się krótko.
-Tak, Kate. Baaardzo dużo czasu spędzamy w łóżku.
*
Po pracy zamykam butik i wracam do domu na piechotę. Szczelnie zapinam cienki płaszczyk i w dość szybkim tempie pokonuje te kilka przecznic. Wchodzę do klatki i wbiegam po schodach, mimo koturn. Szukam kluczy w torebce, które jak zawsze musiały sie gdzieś zapodziać. Mam! Wkładam klucz do zamka i już mam go przekręcać, gdy ktoś łapie mnie za ramie. Podskakuje wystraszona, odwracam sie i opieram o drzwi. Mrużę oczy, aby lepiej przyjrzeć sie osobie stojącej przede mną. Cholera, czemu akurat tu taj nigdy nie mam działającej żarówki.
-Gabriel?! Co ty tu robisz? Syczę oburzona.
-Spokojnie, Lucy. Nie chce nic od Ciebie, tylko... Pociera dłonią twarz. Mam Ci cos ważnego do przekazania. Krzyżuje ręce na piersiach.
-A co ty możesz mieć mi do przekazania?
-Nie chce o tym mówić tutaj. Wejdźmy do środka. Prycham.
-Zapomnij, nigdzie Cie nie wpuszczę. Na pewno nie po tym wszystkim. Zaznaczam ostro i nie czekając na jego reakcje otwieram drzwi do mieszkania i wchodzę do środka.
-Lucy, tu chodzi o Twoją matkę! Krzyczy z korytarza, a po chwili jest w moim salonie.
-Chyba coś mówiłam. Zresztą co ty możesz wiedzieć o mojej matce. Próbuje wypchać go z mieszkania.
-Posłuchaj, ona...
-Co ona ? Mów! Bierze głęboki oddech.
-Zmarła, dziś rano. Zamieram w miejscu.
-To żart, prawda ? Mówię po chwili.
-Niestety nie. Przykro mi. Marszczy brwi. Przyglądam mu się uważniej. Rzeczywiście wygląda na przygnębionego. Zresztą po co miałby mnie okłamywać w tej sprawie. Kręcę z niedowierzeniem głową. Zaczyna mi brakować powietrza, a do oczu napływają łzy. Cofam sie i siadam na kanapie.
-Proszę, powiedz, że to kłamstwo. Błagam Gabriela, który kuca naprzeciwko mnie.
Inni zdjęcia: 1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegames