photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 LUTEGO 2020

Dusza umęczona

W sumie to nie. 

Dobra. 

Czas stanąc prawdzie w oczy.

orzeł czy reszka. Albo skaczę, albo nie. 

Jak nie skocze to będzie masakra. 

Apokalipsa. Wszystko sie wali, wokoł zombie. Skaczecie - umieracie wewnętrznie , ale w sumie to okej, bo nic gorszego was już nie spotka,

nie skaczecie i zombie was jedzą a świat wali sie dalej, ale stajecie sie zombie. Co w sumie gorsze?

...

Kłotnie mnie męczą. Wspomniałam juz , ze nie lubię się kłocić? Może wychodzi na to, że nie umiem, albo nie! Umiem, ale nie mam dobrych argumentów. Musze popracowac nad argumentami.

Powinnam sie poprawic. W sensie ogarnac się jakoś ,otrzepac czy cos. Ludzie w zasadzie maja gorzej. Jakis alkohol wpadnie, ewentualnie pięśc - persfazja, rozsądek. No ale te krzyki. Wszędzie... Od zawsze.

A ja wybucham. Tak jak wulkan. No nie wiem co sie dzieje jak wybucham. Taka amnezja mnie dopada chwilowa, a potem potok. łzy krew sie leje, czuje , że coś mnie jakby rozrywa, ale sie trzymam w jednym kawałku. Ot , takie moje małe Pompeje, ale potem jakby znowu jest okej i ja juz nie wiem czy stoje , leżę, latam czy cokolwiek robie. BO to tak , jakby ugryźć jabłko i potem ten kawałek, który sie odgryzlo włożyc  z powrotem w to miejsce. Niby pasuje ,niby się trzyma, ale jakieś takie to kanciaste i nie tego. 

No to tak to troche jest. i tak jakby się odgryzalo to jabłko kawałek po kawałku, a potem odkladało na miejsce ...to znowu ma sie jabłko, tylko że już nie dokońca zjadliwe, nie?

A ja patrze potem na ta osobe i mysle sobie, ze w zasadzie to nie chcę na nia patrzeć, bo sie jej boje i nawet jej nie lubię , więc po co mam na nia patrzeć. Już wystarczy, że czasem ja pomaluję. A ja lubię malować inne osoby. Ale z tą, to tak jakoś no nie wiem. Nigdy nic jej nie odpowiada, zawsze ma jakies ale i ciągle powtarza, że to złe, tamto jej nie pasuje, to by zmieniła. Ale no.. cóż. No nie zmienia. I w zasadzie to nie wiem czemu ja ją jeszcze lubię. Czasem w zasadzie jest miła, bo powie jakis żart, tu sie usmiechnie, tutaj komuś pomoże, ale no jak nastapi ta "erupcja" no to ja nie wiem czy uciekac ,czy się schylić, modlic czy cokolwiek. Ja bym w sumie chciala uciec ale nie mam jak bo mamy te same nogi? Ogarniacie? Te same nogi. Ręce te same . 

Najlepiej uciąć głowę. Jak meduzie. W zasadzie gdyby jej spojrzenie miało jakąś moc, to nie zamieniało by w kamień, tylko z miejsca udupiało. Taka to zła kobieta. 

 

Raz kiedys myślałam , że może do niej zagadam, usiadziemy napijemy się bialego winka, na jakis spacer pojdziemy. A tu dramat, bo ksiezniczka w placz, jakies pretensje do świata, bo buty nie takie, bo zupa za słona i ciasteczka tez nie dobre. Siedzi i slucha smutnych piosenek. To mówię do niej chodź położymy się bedzie okej. Nie bo ona nie zasnie, wyciąga telefon i siedzi. I czyta farmazony w necie. Bo na swiecie nie ma większych problemów niz to, że jakas gwiazdka ma dziecko, ktos tam sie rozwodzi, ktos umarł, ten nobla dostał, tamten znowu jakąś zdradził. Znam ją tak ze dwadzieścia pare lat no i wiem, że musi sobie popłakać, bo te emocje, AH EMOCJE! Bo wczoraj jej ktos cos powiedział, bo jej znowu nie wyszło i chce poczytac o innych dramatach co by sie nie skupiac na swoim kolejnym durnym dramaciku. Bezsens , nie? 

 

Rano do niej mówię. Wstań musimy iśc na egzamin, bo studia i te sprawy. a Ta śpi. "LASKA"- krzyczę. "Obudź, żesz się i wstań!" Cisza, a po chwili wyciaga swoją długą łape i bach w ten telefon. Budzik dzwoni jak szalony, a ona BACH! i go wyłacza. Kilka godzin póxniej sie budzi i lament ,  że zaspała. Eh.

 

Kolacje zjedz.

Nie, bo ona nie jest glodna.

Czemu?

Bo tak.

No pewnie. Typowa kobieta.

Stara zjedz ta kolacje. Nie wolno sie głodzic.

Tam z dolu gdzieś kolega do mnie woła, że go skurcze łapią, jakis taki pusty sie wydaje, a ta nic.

Jej to nie obchodzi ona sie stresuje i nie będzie jadła. Czym sie stresuje? 

Wszystkim. 

Wszystko- jakie to piekne słowo, takie sprecyzowane. 

Pomaluj sie rano weź no wygladaj jak człowiek. Ogarnij się. 

Nie

Obiad ugotuj

Nie

TO może chociaż sie usmiechniesz? 

JA SIĘ NIE BĘDĘ UŚMIECHAĆ BO NIE.

 

Depresja. Tragedia, lament i dziadostwo w jednym.

A ciało dalej walczy i tak tuła tę duszę umeczoną po tym świecie jak ten zbity pies. Szuka czegoś, potem zapomina, potem znowu jakiś smiech- żarcikiem czasem  rzuci, a potem sie zamknie w jaskini i nawet ogniska nie rozpali ten czlowiek pierwotny. 

Litości.

 

Info

Tylko obserwowani przez użytkownika savemefromevil
mogą komentować na tym fotoblogu.