o.O
Umieram w ciągu dalszym. Z nudy, gorąca, głupoty, tęsknoty i ze swędzących śladów po komarach.
Dzień wyglądał mniej więcej tak: leżałam, gapiłam się w sufit/ścianę/okno, siedziałam przy komputerze, coś przegryzłam, troszkę poczytałam, pisałam coś tam w pamiętniku, znów leżałam i tak w kółko... Dopiero niedawno Madzia była na parę chwil. Pośmiałyśmy się, powyzywałyśmy, powspominałyśmy i podyskutowałyśmy. Pożegniałam ją zirytowana. Nie mogę tak po prostu "przestać się przejmować". Choćbym chciała, choćbym próbowała - to bez sensu, bo to wszystko siedzi we mnie mimo mojej woli. A to, że "jesteśmy jeszcze młode" nie oznacza, że nie mogę się przemować a i nie wyklucza z gry uczuć. Pierwszy raz przeżywałam i przeżywam COŚ TAKIEGO, więc mam do T(ni)EGO sentyment, i nawet jeśli to wszystko "przeminie", to na zawsze pozostanie w mojej pamięci, na kartkach pamiętnika i przede wszystkim w moim sercu. ~ Amen.
Miłego wieczora.