Annyeong
Muszę wrócić do robienia zdjęć.
kiedyś ciągle biegałam z aparatem a teraz rozleniwiona przez instagram/snapchat/xiuxiu nie chce mi się z nim chodzić bo zastępują mi to aplikacje. Zła Sasu. Niedobra Sasu. chociaż nie. Zacznijmy od tego, że aparat okupuje kochana mama która również odkryłam cekrety blogspota. To aż przerażające...
Weekend się zaczyna. O dziwo nie zamknę się w domu z dala od ludzi marząc o spokoju bo się spotykam z Katsu.
Jedna z najlepszych osób w moim życiu. Powinnyśmy napisac kiedyś książkę. :3
plan na dzisiejszy wieczór? L change the world.
Dawno nie ogladałam death note... taki wazny film w moim życiu. Zastanawiam się kim bym była teraz gdyby nie japonia i kpop... czy tak samo siedziałabym na mat gerze, była ostrożna, nie słuchała co mówią inni, nosiła martensy z różowymi sznurówkami i wzdychała do azjatów....
Może bym byla szarym mat fizem?! BRRRRRRR...Nie.
Z L'em wiąże się też jedna z najpiękniejszych ballad jaką słuchałam kiedykolwiek...
Czyli Ill be waiting od Klavitza
. Jak popełniać samobójstwo to tylko z nią.
ta pora roku składania mnie do refleksji.
Sytuacja rodzinna tak samo skłania mnie do refleksji nad tym ,czy szukać szczęścia w miłości a potem się męczyć z drugą osobą, czy poświęcić się pracy i spełniać się zawodowo.
Gdyby ktoś mnie spytał gdzie widzę siebie za 10-15 lat odpowiedziałabym, że widzę siebie gdzies w tokio, czekając na metro do swojego mieszkania i patrząc na zachód słońca wiedząc, że w domu czeka na mnie kot, w rękach trzymałabym torbę z jedzeniem na wynos a w głowie miałabym plany na weekend spędzenia jej na harajuku street...
Boziu co ja pisze. najpierw musze napisać maturę którą widzę średnio...
Wesołego Dnia liczby Pi!