No i co teraz, już całkiem się zgubiłam, rozwój mojego charakteru zmierza w całkiem złym kierunku, ludzie się wykruszają, pokoleji, ludzie, których znałam przecież od zawsze, wspólne wspomnienia z nimi zapełniają mi połowę tego co było. Nowi ludzie nie dostają się tak łatwo, ale jak już zdejmują skorupę, odchodzą szybciej, niż sama bym ich wyrzuciła. To tak już jest, niby szukam przyjaźni, a tak naprawdę przed nią uciekam, uciekam przed rzeczywistością...
Was nadal kocham, bo jak można przestac kochać kogoś, kto był przy moim boku tak długo
Was kocham od teraz i mam zamiar od tego nie uciec, jeśli wy zostaniecie, udowodnicie, że jednak wszytsko jest możliwe
I Was też kocha,, tych, którzy są zawsze przy mnie, których niejednokrotnie niedoceniam, ale w rzeczywistości, traktuję jak największy skarb :*
Ku czci przyjaźni, która nie umarła, a zasnęła,
przyjaźni, która rozkwita i mniejmy nadzieję, nie zwiędnie
i tej najważniejszej twardej jak kryształ i równie przejrzystej i wypolerowanej, która nie może uciec, choć niejednokrotnie próbowała się już wymknąć...