Hej, cześć!
Dzisiejszy dzień nie był najbardziej produktywnym dniem w moim życiu, nie ma co się oszukiwać.
Cały czas chciało mi się spać i kiedy Michał wyszeł do pracy zmuszałam się, żeby nie położyć się z powrotem na godzinkę... albo siedem.
Ale pewien niespodziewany, poztywny aspekt dał mi kopa na cały dzień!
Mając tego bloga kosmetycznego czasami zgłaszam się do różnych akcji testowania, bycia ambasadorką i takie tam.
Jakiez było moje zdziwienie kiedy przeczytałam maila, iż dostałam się do jednej kampanii... o której zupełnie zapomniałam :D
Dało mi to lekkiego kopa, mały przypływ adrenalinki i zaowocowało napisaniem notki (bez publikacji, bo zdjęcia trzeba dorobić) i trzema (!) postami na fanpage'u.
JEST PROGRESS!
Jest godzina 20:45 kiedy to piszę.
Michasia nadal nie ma w domu :(
Nie lubię kiedy tak późno wraca, bo jest zmęczony i praktycznie nie spędzamy ze sobą czasu.
Chociaż kiedy ja pracowałam to było jeszcze gorzej.
Albo się mijaliśmy, albo ja byłam wiecznie wkurzona i śpiąca.
*dorosłe życie ssie*
Mama wciągnęła mnie w ogóle w jakąś grę na Facebook'u, Happy Acres.
Nie wierzę, że dałam się temu omamić.
Mam ochotę zrobić sobie dzisiaj pizzę z patelni, ale nie mam salami ani oliwek.
Bo co to za pizza bez salami, oliwek, duuuużej ilości sera i czasami... ananasa, tak uwielbiam pizzę z anansem i nie rozumiem hejtu na ten składnik. Rozumiem natomiast hejt na banan. Fujka.
No nic, idę powiesić pranie i może coś pozmywam,
miłego!
Ah! Zostałam także patronką G.F Darwin! Sama sobie dziwię się dlaczego stało się to dopiero teraz.. Obiecuję poprawę!
ZNAJDŹ MNIE TUTAJ
BLOG
INSTAGRAM