Ja nie będę tu wylewać siebie. Nie będę także wstawiać cytatów, które będę niezgodne z tym, co sama robię. Opiszę emocję, moje pieprzone emocje, które tak często górują nade mną i nie pozwalają ze sobą wygrać. Szarpią mną i rzucają po kątach, śmiejąć się mi w twarz. Czasem sprawiają, że czuję się, jakby ktoś zanużył moją głowę w wannie i mimo moich prostestów, mimo tego, że się wyrywam, patrzał z uśmiechem triumfu, jak dławię się wodą. Patrzał jak powoli wpływa do moich ust, nosa, żołądka, płuc, a ja mimo chęci przeżycia, prób wyrwania się dławię się tą pierdoloną wodą i czuję jak śmierć się zbliża. Czuję ją, jest blisko. Ból jest ogromny, łzy płyną do oczu, ale to nie wzrusza mojego oprawcy. Wręcz przeciwnie - to sprawia mu radość. A ja czuję ten piekący, rozrywający mnie od środka ból i nic nie mogę z nim zrobić, mogę się z tym tylko pogodzić. Takie emocje władają mną tak często. Chociaż nie zamykam się w pokoju, jak zrobiłabym to jakiś czas temu, tylko walczę z tym bólem i samą sobą, to wiem, że to nie ta ja, jaką byłam kiedyś. Ja nie walczę z tym tak, jak kiedyś. Nie ma mnie, `czegoś` i problemu. Teraz próbuję być tylko ja i problem. Staram się być dla ludzi, tak samo jak chciałabym, by ludzie byli dla mnie, jednak nie ma mnie dla nich i nie ma ich dla mnie. Tracę - powoli i boleśnie - ważne dla mnie osoby, jednak nie zatrzymuję tego, nie potrafię, nie chcę, nie mogę. Widzisz, ja znalazłam swój azyl u boku mego Mężczyzny, który przy okazji jest moim panaceum. Chociaż czasem nie rozumie tego, że ja tak naprawdę często nie chcę mówić, czasem pragnę jedynie tego, by mnie przytulił i o nic nie pytał, a kiedy poczuję się na to gotowa, wszystko mu opowiem, uważam, że jest najcudowniejszy na świecie. Możesz mówić, że jestem zakochaną idiotką, ale tak naprawdę - jeśli tak myślisz - zazdrościsz mi tego, że jestem tak obrzydliwie szczęśliwa, jak tylko można sobie wymarzyć. Że jestem tak szczęśliwa, że mogłabym obdarować swoim szczęściem jeszcze nie jedną osobę. Chociaż wszystko ma swoją cenę, a moje własne emocje bywają nieznośne, nie żałuję żadnego swojego wyboru.
I proszę, Boże, nie pozwól mi żałować ŻADNEJ decyzji w moim życiu.
i choć pewne sprawy zamiast się rozwiązać, idą coraz dalej, coraz bardziej krętą i niewłaściwą drogą, to ja tak naprawdę jestem już poza tym, moi drodzy. zamykam pewne rozdziały, skreślam pewne słowa i w przyszłości nie będą mnie obchodziły jakiekolwiek tłumaczenia.
JA JESTEM POZA TYM.