duszona przez społeczeństwo czuję jak zatracam wszystkie swoje wartości a moja tożsamość utonęła razem z titaniciem. szara masa nieustanie wyznaczająca co jest dobre a co złe. nie pozwalająca wychylać się przed szereg. na naszych mundurach na kołnierzach mamy szpilki nie pozwalające nam na skinienie głową aby wyrazić odmienne zdanie od reszty. śmieszna polityka mieszkańców wiosek czy mniejszych miast ośmiesza się sama przed sobą robiąc z siebie wielki cyrk z małpami grającymi tak jak zagrają im bogate dziewczynki z "wyższych sfer". chcąc być indywidualnością, osobą o swoich wartościach, innych celach niż szara masa można powiedzieć, że wymierzamy sobie sami pewnego rodzaju karę za to. odbiegamy od "normy" . normy tak śmiesznej. czemu mamy być kolejną kopią w zachowaniu, ubiorze czy sposobie bycia. boimy się tej inności która przecież plusuje na naszą korzyść na tle identycznych laleczek barbie. czego boimy się odsłonić przed innymi swoje prawdziwe oblicze? swoje prawdziwe JA? bo nie chcemy być wyśmiani przez parszywe księżniczki czy macho którzy uważają się za najlepszych, najważniejszych, najpiękniejszych, najprzystojniejszych. nie mając kogo się uczepić czepiają się ludzi którzy są inni. którzy nie boją się ukazać siebie. ludzi dla których materialne dobra typu ciuchy, alkohol, samochody, kosmetyki są bezwartościowe. czepiają się ludzi silniejszych duchowo, emocjonalnie niż wizualnie. w naszym małym społeczeństwie które nastawiło się na jechanie każdej indywidualności od najgorszej i prostackiej nie ma szans na ukazanie SIEBIE. aby tego dokonać niestety trzeba opuścić to miejsce gdzie najwidoczniej tolerancja i akceptacja drugiego człowieka nie dotrą jeszcze i bądźmy szczerze, prędko nie dotrze....