Powiedziałam, choć niewiele brakowało, żebym stchórzyła. I cieszę się bardzo, że dałam radę.
Ale teraz znowu coś jest nie tak, jak powinno. Tak wiele rzeczy mnie drażni, wiele słów dotyka i tkwi głęboko w głowie. Jak mam z tym walczyć? Głupie stwierdzenie, że nie byłabym w stanie go zostawić, a on mnie tak. Ile było w tym żartu - nie wiem. Ale moje poczucie pewności spadło drastycznie. Słowa nie mają dla niego wartości, więc wyrzuca je z siebie nie myśląc o tym, jak je odbieram. Problem w tym, że dla mnie mają. Zgadzam się z nim w 100%, że ważniejsze są czyny i tu nie mam mu zbyt wiele do zarzucenia. Tylko, że rani mnie słowami.. tymi żartami, które podsycają niepewność. Może nadal czuję, że nie zasługuję na miłość? Na szczęście?
Dziś zabolało mnie stwierdzenie, że jestem miękka. Również w formie żartu, i zabolało właściwie bardziej moje kobiece ego, niż mnie samą. Ale przecież nie jestem słaba.. Może błędem było to, że otworzyłam się przed nim? Że pozwoliłam sobie na łzy, choć wcześnie mi się to nie zdarzało? Wiem, że myślenie w ten sposób jest bardzo niesprawiedliwe. Że nie powinnam wątpić, czy to było słuszne. Ale co poradzić, w tej chwili to robię.. I jedyne o czym myślę, to zmienić jego postrzeganie mnie. Jestem silna. A on się o tym przekona.
21 MAJA 2017
7 MARCA 2017
19 LUTEGO 2017
8 LUTEGO 2017
24 STYCZNIA 2017
7 STYCZNIA 2017
1 STYCZNIA 2017
24 GRUDNIA 2016
Wszystkie wpisy