Wróciłam ze wszystkich wojaży. Wszystko fajnie, lubię podróżować, ale mimo to mam dość. Jedyne o czym marzyłam to usiąć na własnym fotelu z moim ulubionym kubkiem (wiadomo którym) i nadrobić serial.
Teraz nawet tego mam dosyć ()
Szkoda, że nie znudziło mi się pisanie zaległych prac na studia! Ciekawe dlaczego?
MOŻE DLATEGO, ŻE JESZCZE ICH NAWET NIE ZACZĘŁAM?!?!
Tak ciężko mi jest się ogarnąć, tak bardzo mi się nie chce ogarniać, tak bardzo....leżę pyskiem na klawiaturze, bo mój mózg przestał funkcjonować jakieś 24 odcinki temu (albo jak kto woli - w południe). Sara, Ty leniu pachnący!
Czy tylko ja tak mam?
Może nawet pokuszę się o stwierdzenie, że z chęcią bym za kilka dni spakowała moją kostkę, wrzucając do niej trzy zeszyty i dwie książki (od polskiego bo lubię i od matmy bo jej nie umiem), wzięłabym piątkę na śniadanko u Steni, odliczałabym minuty do końca matematyki, rysowała krzyżówki na biologii, wypiła kawę na wychowawczej i spotkała z klasą F.
Niestety :|
I po czasie kompletnie nie żałuję wszystkich przypałów, zajebiste wspomnienia :D
"When you say 'yes' to others, make sure you are not saying 'no' to yourself."
cholernie ważne.