Więc...
Powracam tu znów, muszę podzielić się tym wszystkim. Emocje znów biorą górę i nie masz wyjścia, musisz podzielić się tym. Musisz to wykrzyczeć, umieścić gdzieś i wracać do tego. Tym razem jako Sara May.
To już trzeci raz. Trzeci raz powtarza się ten schemat. Widzisz go, oddajesz mu serce i dusze. Chcesz się pokazać z jak najlepszej strony. Przywiązujesz sie do niego. A w pewnym momencie, w waznej chwili Twojego życia okazuje się, że nie może być z Tobą. Liczyłaś na to tak bardzo. Prosiłaś, błagałaś. Trudno. Znów będziesz sama. Coś w Tobie pękło. Obiecujesz sobie, że już nigdy się nie przywiążesz do nikogo tak bardzo. Że od tej pory pozostawiasz wszystko w rękach losu i Boga. Od tego czasu postanawiasz nie angażować się w nic. W żadne relacje. Liczysz się tylko Ty i Twoje dobro. *W końcu osiemnaście lat do czegoś zobowiązuje.*
Wkraczasz w dorosłość, przekroczenie granicy -18- jest pewnego rodzaju nowym etapem. Nowe obowiązki, prawa. Świat stoi przed Tobą otworem.
I nagle...
Pojawia się ON. Wspólne pierwsze dwie godziny. Jego głos, ciepły i spokojny. Oczy, ciemne i intrygujące. Słowa. Mądre jak na tak młody wiek. Wystarczyły dwie godziny bo spojrzeć na niego tak, jak od dawna nie patrzyłam na nikogo. Lubię ten stan. Ale towarzyszy mu również niepewność, ta cholerna niepewność. Przecież takich jak Ty on ma na pęczki. Może wybierać spośród setek. Czemu miałby wybrać akurat Ciebie. Jednak masz nadzieje, jego słowa - klucze (jego i innych osób) które sprawiy że poczułaś się wyjątkowo.
haos haos. ale dawno mnie tu nie było.
yours Sara May