To dziwne kiedy osoba, która nie tak dawno pragnęła Twojego szczęścia stała się źródłem Twoich smutków i łez, ale kto powiedział, że będzie łatwo prawda? Wszyscy dookoła mówią, że będzie lepiej ale ja tego nie czuje. Brakuje mi ochoty na cokolwiek i sił by brnąć dalej i działać. Straciłam motywacje do życia. Ostatnia sytuacja już całkowicie mnie podłamała..ile jeszcze będę musiała znieść, żeby w końcu było lepiej? I co najważniejsze czy to w ogóle nastąpi? Nie wiem ile ostatnio wylałam łez, ale zapewne sporo, skoro opadłam z sił. Święta są okropne zwłaszcza dzisiaj. Dostałam najgorszą informację jaka mogła chyba w ostatnim czasie paść. Nie mam jednak nikomu tego za złe, muszę uszanować tą decyzje. Nie jest to łatwe, ale dla mnie to oczywiste. Jeżeli ktoś chce czyjegoś szczęścia to zrobi wszystko żeby tak było, nawet kosztem samego siebie. Oczywiście jestem pewna, że będzie mi tego wszystkiego brakować, wspomnień nie da się tak po prostu wymazać z pamięci zwłaszcza jeśli były dobre. Nie da się z dnia na dzień o kimś zapomnieć, jeśli ten ktoś naprawdę zajmował wysokie miejsce w Twoim życiu, ale nie można też poradzić nic na to że ta druga osoba uważa inaczej. Ktoś powiedział mi, że tylko **** nie przyjaciel nie potrafi przyjąć przeprosin, nie mnie to oceniać, widocznie nie zasłużyłam na przeprosimy i jakąkolwiek szanse żeby to naprawić. Chciałabym móc cofnąć czas i zmienić bieg wydarzeń...z pewnością potoczyłoby się wszystko inaczej. Nie mniej jednak nie żałuję tej znajomości, tego że miałam okazje poznać tą osobę, że mogłam podzielić z nią tyloma sprawami, spędzić trochę czasu. Z pewnością jestem wdzięczna tej osobie za wszystko co dla mnie zrobiła, za to że była przy mnie na dobre i na złe, za każdą okazaną pomoc, za wszystkie nieprzespane i przegadane noce, za dobre słowo, troskę. Będę to dobrze wspominać. Dziękuje..po prostu.