po prostu nie ogarniam tej szkoły i tego wszystkiego, jestem tak wkurwiona że zaraz kogoś zabiję. Nie ma to jak zostać ujebanym bo brakło jednego punkta do zaliczenia matmy. no ale spoko, jebieta kobita. i nie ma to jak usłyszeć od kochanej pani z angielskiego ''chcę żebys miała poprawke i chciałam tego dlatego nie masz możliwości poprawienia już niczego'' a dobrze wiedziała że musiałabym poprawić jeden sprawdzian i by mi wyszła średnia, ta średnia jest wgl popierdolona bo jaka tu sprawiedliwość jak ktoś ma same kapy a ktos sie stara i ma pozytywne i kilka kap i nie wychodzi średnia? podobno ocenia sie za to co się umie a nie bo średnia taka. no cóz nikt tego nie zmieni, najlepiej kurwa ze wszystkich zrobić geniuszów. Może jeszcze niedługo na maturze bedzie religia? to juz wgl przejdzie wszystko. Ale tak, jak nauczyciel kogoś nie lubi to najlepiej upierdolić bo co mi tam, ale chuj. ja mogę zmienić grupe z angielskiego i tak bedzie najlepiej bo wkurwiać sie to ja nie mam zamiaru już, męcze sie od tamtego roku. Kochana pani mnie nienawidzi za to że na koniec 1 klasy mi wyszła srednia z niepozaliczanymi testami i kartkówkami, dlatego w tym roku wpisywała mi kapy za to że raz sie odwrócilam, za to że sie odezwałam - no tak musi być coś żeby tylko kapsko wstawić, ale to sie wszystko odbije. Czemu z fizyki nie poprawiłam testu? bo kurwa zadawał mi tak trudne pytania że nie ogarnełam, a niektórym osobom dawał takie proste z tego samego materiału że zaliczyłabym to spokojnie na 3-4. i niech mi ktoś kurwa powie że w szkole jest sprawiedliwość? to po prostu pierdolne i wyjde z siebie. Nie ma żadnej sprawiedliwości, ale jak tak jest to ja tez będe wobec innych taka jaka chce, juz nie bede udawać miłej i spokojnej, będe wredna, chamska itd, szczególnie dla tych którzy dla mnie tacy byli i juz mnie to pierdoli czy to nauczyciel czy nie. Ktoś chyba się chce mnie pozbyć z tej szkoły ale ja się tak łatwo nie poddam, jak mi się bardziej nogi podwiną to pójdę zaocznie, żaden problem. W sumie po skończeniu tej szkoły mam to samo wykształcenie co po skończeniu zaocznego liceum wiec niech mi nikt nie pierdoli że jest inaczej, to że profilowane gówno znaczy, teraz nawet po studiach jest chuj a nie robota. Teraz to chyba najlepiej do zawodówki iść bo bynajmniej są jakieś praktyki a potem liceum. Nie po to poszłam do tej szkoły żeby się czuć jak kurwa jakiś więzień i być upierdalana. Ale widocznie dla niektórych to szkoła jest po to żeby upierdolić a potem wyjebać. Postaram się to ogarnać i pokaże im, nie uda sie upierdolić, nie pozwolę na to. Fizyke już od czwartku zaczynam zdawać i myślę że do ferii ogarnę, no i można by zacząć coś robić z matmą bo co do angielskiego to mam wątpliwości, dostane zagadnienia pewnie kilka dni przed egzaminem poprawkowym ale wtedy to zrobie taka chaję ze sie posra, no i pewnie jeszcze te zagadnienia będa takie jak na ocene bardzo dobrą. Wyczuwam fajny ogień po feriach. Nie da sie przetlumaczyc że zdaje maturę z niemieckiego i nie chce sie uczyć angielskiego bo nie rozumiem tego przedmiotu i nie zrozumiem, jest to dla mnie czarna magia ( matme juz potrafie ogarnać ). Mówiłam że nawet moge podpisać ten zajebany papierek że mature zdaje z niemieckiego to babka miała ale i mówiła że ją to nie obchodzi, że spokoju mi nie da, a to się podpisuje dopiero w 3 klasie, więc skoro sie podpisuje w 3 klasie to już wgl nie czaje, powinno się takie coś podpisywać w 1 klasie z czego się zdaje mature i przygotowywać się przez 3 lata z danego przedmiotu a nie kilka miesiecy wcześniej. na co mi chemia, fizyka, historia? jak ktoś chce zdawać na maturze to niech się uczy ale nie każdy chce. Liceum powinno być 100% przygotowaniem do matury z konkretnych przedmiotów, z tych które się chce a nie przymusowo uczy. Jakoś mnie nie interesuje WOS - prawie sama polityka, albo historia? co mnie obchodzi co było przed naszą erą albo kilka milionów lat temu.. chuj mnie to interesuje, wolalabym się uczyć ciekawszych rzeczy. albo WOK.. bez sensu.. albo PP - to już całkiem kurwa odpada, ostatnio mieliśmy jakieś wykorzystywanie cegły na PP, czy to jest normalne? bo mi się wydaje sie nie bardzo.. Nie, po prostu brak mi słow, nie dość że pojechalam dzisiaj na ta fizyke z chorymi nerkami co mi z domu nie wolno wychodzić to jeszcze mnie upierdolił na zjebanych pytaniach. żaluje że wczoraj wgl zaczęłam się tego uczyć, mogłam po prostu to olać, dzisiaj spać długo i w pon dostać zagadnienia i zdawać sobie po kolei. Chciałabym w końcu zacząć się uczyć na bieżąco, ale zawsze mam wyjebane i mówie ze przyjdzie czas na poprawy a w tym roku nagle suprise . Nigdy nie miałam żadnych poprawek a teraz 3... nie no, czas się brać do roboty, po weekendzie trzeba wszystko ogarnąć tak jak sie należy.....
Ostatnie dnie były dla mnie koszmarne, w piątek w sumie spoko imprezka sie udała a w niedziele zaczęły się jakieś skurwiałe bóle brzucha, no to nawdupiałam się tabletek i w miare przeszło, na drugi dzień znów to samo no to co zrobić, pojechałam do szpitala i zrobili mi pare badań, wyszło że mam coś z nerkami i lekarz chciał mnie skierowac na oddział no ale potem stwierdził że jednak mogę sie leczyć u swojego lekarza, tak więc w poniedzialek sobie poszłam i dostałam skierowanie na USG itd, w środe USG wyszło dobrze ale inne chujowo, no i jutro kolejna seria badań i jak się nic nie polepszyło to sobie poleże w domu dosyć długo, mam nadzieje ze przejdzie bo nie chce antybiotyku a w sobote szykuje się niezła impreza, pić nie muszę ale chce na niej byc, znając życie i tak sie napije przynajmniej jednego piwa.
Łoooo ale wena mnie dopadła, no trudno :P a teraz spadam do łożka, może w koncu się wyspie tak jak nalezy :P